Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Klasy integracyjne w Lublinie: Rodzice wypisują swoje zdrowe dzieci

Małgorzata Szlachetka
W Szkole Podstawowej nr 32 klasy integracyjne są od 20 lat
W Szkole Podstawowej nr 32 klasy integracyjne są od 20 lat Anna Kurkiewicz
W Szkole Podstawowej nr 14 przy ulicy Sławinkowskiej klasa integracyjna, w której dzieci zdrowe uczyły się razem z niepełnosprawnymi, została rozwiązana w środku trwającego właśnie roku szkolnego. Powód? Rodzice uczniów bez orzeczeń o niepełnosprawności przepisali swoje dzieci do innych klas. Gdy tak się stało, powstał tzw. oddział specjalny, w którym niepełnosprawni uczą się tylko w swoim gronie.

- W klasie było kilkoro dzieci z orzeczeniami i jedno z niedostosowaniem społecznym. Ci uczniowie wymagali dość wnikliwej opieki, pojawiły się też nieprzewidziane problemy z zachowaniem, a to wnioskowało taką, a nie inną decyzją rodziców - tłumaczy Lucjan Miciuk, dyrektor Zespołu Szkół nr 12, w którym jest SP nr 14.

O jakie problemy z zachowaniem chodzi? - Rodzice tłumaczyli, że nie chcą, żeby ich dzieci czerpały z pewnych wzorców, na przykład, gdy kolega na lekcji nagle przeklina i krzyczy - wyjaśnia dyr. Miciuk. I dodaje: - Dzieci z orzeczeniami zyskały na tym, że są w oddziale specjalnym, mają w tygodniu sześć godzin zajęć dodatkowych więcej.

Zespół Szkół nr 12 w obecnym miejscu jest od września. Mieści się w nowym budynku, w którym nie ma barier architektonicznych dla niepełnosprawnych. Są za to podjazdy, winda i przystosowane toalety. Dyrektor Miciuk zapewnia, że ich placówka nie wycofuje się z prób tworzenia klas integracyjnych: - Bo społeczeństwo musi się oswoić z niepełnosprawnością.

Marek Stępniak, wiceprezes Fundacji Fuga Mundi, która wspiera niepełnosprawnych, komentuje całą sytuację jednoznacznie: - To jest przykra sprawa i działanie wbrew obecnym tendencjom do integracji. Jakiś czynnik w szkole nie zadziałał, zabrakło empatii. Wydawało się, że żyjemy w XXI wieku i należymy do Unii Europejskiej, ale mentalnościowo jesteśmy daleko w tyle - mówi Stępniak. I dodaje: - Dzieci, które rodzice wypisali z klasy integracyjnej, będą uboższe o pewne doświadczenia. Co dorośli im powiedzą, jeśli z wiekiem sami stracą sprawność?

W czasie trwającej właśnie rekrutacji do szkół wszyscy rodzice są pytani, czy zgadzają się, aby ich dziecko poszło do klasy integracyjnej (w takiej klasie każdy pracuje w swoim tempie, pod okiem nie jednego, a dwóch nauczycieli). Są spotkania informacyjne, rozmowy z pedagogami. Dzięki temu są szkoły, w których taki system się sprawdza.

- Zachęcamy rodziców do zapisywania dzieci do klas integracyjnych - mówi Mirosław Jarosiński, z-ca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania UM.

Ewa Joanna Gęca, dyrektorka SP nr 32 w Lublinie, doskonale pamięta dzień, w którym w jej szkole, przed 20 laty, powstała pierwsza klasa integracyjna.

- Dlatego, że moja córka w niej się uczyła. Grupa była tak bardzo zgrana, że potem razem poszła do gimnazjum - opowiada Ewa Joanna Gęca.

I podkreśla, że w klasie integracyjnej nauka empatii i tolerancji odbywa się niejako przy okazji.

- Wbrew stereotypom te klasy mają zazwyczaj wysokie średnie. W roczniku mojej córki dziewczyny z orzeczeniami świetnie się uczyły - dodaje nasza rozmówczyni.
W "trzydziestej drugiej" klasy integracyjne są na każdym poziomie - od pierwszej do szóstej klasy. Jeśli mają taką potrzebę, rodzice niepełnosprawnych dzieci spotykają się w swojej grupie wsparcia.

- Regularne rozmowy o wszelkich problemach potrzebne są po to, żeby nie było tak bolących rezygnacji z nauki - podkreśla dyrektor Gęca.

- W naszej szkole odejścia się nie zdarzają. Co więcej, w czasie ostatnich dni otwartych mogliśmy się przekonać, że klimat wobec integracji jest bardzo dobry. Rodzice zadawali wiele pytań, nie było mowy o niechęci - dodaje dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 32 przy ul. Kazimierza Przerwy-Tetmajera.

Jak wygląda nauka w klasie integracyjnej? Wszystkie dzieci realizują taką samą podstawę programową, ale poziom zadań jest uzależniony od możliwości dziecka.

- Czasami uczeń nie policzy nam w pamięci, ale potrafi to zrobić na klockach albo korzystając z liczydła - tłumaczy Barbara Major, pedagog specjalny w SP nr 32. Pracuje z pierwszakami. Kto jest pod jej opieką? Na przykład dziewczynka cierpiąca na zespół Aspergera, która uwielbia króliki (jednego ma w domu), czy chłopiec z dziecięcym porażeniem mózgowym, bywający częstym gościem biblioteki.

Barbara Major: - Niepełnosprawne dzieci lubią towarzystwo rówieśników, biorą udział we wszystkich szkolnych zabawach.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski