Od tych chwil mija właśnie 10 lat. Dużo i mało. Z jednej strony tyle, aby w ludziach zgasły już entuzjazm i poczucie wspólnoty, które wówczas powstały, a z drugiej pamięć jest wciąż żywa i obecna. W życiu każdego z nas, ale także w świecie, w Polsce, w Watykanie, w Lublinie, wiele się od tamtego czasu zmieniło, wydarzyło, a jednak wciąż czuję gdzieś nad sobą ten wiatr. Mam wrażenie, że on wciąż mnie prowadzi i daje olbrzymią siłę i wiarę w ludzi, w świat, w przemiany, które w nim zachodzą.
Data śmierci Jana Pawła II przypada w tym roku w okresie świąt Wielkiejnocy. Tym bardziej jest symboliczna. Łączy śmierć ze zmartwychwstaniem. Pozwala wierzyć w to, że nasze życie ma sens, że nigdy nie przemijamy w całości, że świat wciąż się odradza. I mimo że nie zawsze potrafimy się wznieść ponad jego złe strony, to wciąż daje nam nadzieję. To, co mi osobiście pozostało z tego niesamowitego czasu sprzed 10 lat, to właśnie ta nadzieja, która pozwala wierzyć, że każda zła chwila przemija i rodzi coś pozytywnego.
Takiej nadziei i wiary życzę także wszystkim czytelnikom moich felietonów. Przeżyjcie te święta w przeświadczeniu, że zmierzamy zawsze ku czemuś lepszemu. I nawet jak teraz tego nie dostrzegamy, to ciepły wiatr jeszcze nas ogarnie i wskaże właściwą drogę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?