Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Prof. Andrzej Dąbrowski: Rektor odpowiada za wszystko

Marek Szymaniak
Jacek Babicz
Z prof. dr. hab. Andrzej Dąbrowskim, rektorem UMCS, o przyszłości uczelni oraz o kandydowaniu na drugą kadencję rozmawia Marek Szymaniak.

Co jest trudnego w byciu rektorem?
Wcześniej przez 15 lat zajmowałem różne stanowiska. Jednak na pewno najtrudniej jest być rektorem, bo jest to olbrzymia odpowiedzialność. Mimo pełnomocnictw jest ona jednoosobowa, o czym nieraz boleśnie można się przekonać. Rektor odpowiada za wszystko, co się dzieje na uczelni. Najtrudniej jest dotrzeć do ludzi i zmienić sposób myślenia o uniwersytecie.

Dlaczego to takie trudne?
W ciągu 2,5 roku nastąpiło dużo trudnych zmian. Owocują one pozytywnymi rezultatami. Natomiast zmiana sposobu myślenia jest trudna nie tylko wśród pracowników wydziałów czy instytutów, ale także studentów. Studenci wciąż są za mało mobilni, brakuje im chęci do wyjazdów zagranicznych. W tej kwestii mamy bardzo wiele do zrobienia.

Chciałem wrócić do początku Pana kadencji. W kampanii wyborczej obiecał Pan oszczędności, które ustabilizują budżet uczelni. Początkowo mówiło się o 65 mln złotych deficytu. Potem o 50 mln zł. Jaki on jest dzisiaj?
Z najnowszych danych wynika, że jesteśmy na plusie. Ostatnio minister Barbara Kudrycka chwaliła nas w Senacie, gdzie w czasie debaty wymieniła naszą uczelnię jako przykład instytucji, która samodzielnie dobrze radzi sobie z finansami. Uczelnia miała wielkie zadłużenie grożące niewypłacalnością, ale po wprowadzeniu rozwiązań strukturalno-organizacyjnych udało się wyjść z kryzysu finansowego już po 2 latach. Obecnie UMCS ma nadwyżkę finansową - mówiła minister.
Uniwersytet okupił to jednak wieloma zwolnieniami.
To było bardzo ciężkie i trudne, ale konieczne. Na uczelni był przerost zatrudnienia niczym w socjalistycznym organizmie. Dzisiaj o zwolnieniach grupowych już nie ma mowy. Uczelnia musi natomiast dbać przede wszystkim o zadania statutowe, czyli prowadzenie badań i kształcenie studentów. Obecnie liczy się rachunek ekonomiczny, wszędzie teraz mówi się o pieniądzach. Może na uniwersytecie nie powinno się o nich mówić, ale ta kwestia pojawia się coraz częściej. Pojawiają się również dyskusje, czym powinien być uniwersytet, czy świątynią nauki, czy przedsiębiorstwem. A wniosek jest taki, że uniwersytet to świątynia nauki, która musi być dobrze zarządzana.

I taki będzie UMCS?
Myślę, że stale powinniśmy pracować nad sposobem zarządzania. Jednak wiele rzeczy zostało naprawionych. Dążymy do tego, aby uniwersytet był coraz bardziej przyjazny zarówno dla pracowników, jak i studentów. Jeszcze w czasie kampanii wyborczej powiedziałem, że uśmiech pani w dziekanacie nic nie kosztuje, a bardzo pomaga studentom, tworzy bliższe i cieplejsze relacje.

Jak uczelnia radzi sobie z wykorzystywaniem środków z Unii Europejskiej?
UMCS jest największym odbiorcą projektów inwestycyjnych, edukacyjnych i badawczych - myślę, że nie tylko w Lublinie, ale i w regionie. Ogólna łączna wartość projektów wynosi blisko 0,5 mld zł. Pieniądze te przeznaczamy na szkolenia, wyposażanie wydziałów w aparaturę oraz na inwestycje. Czyni to nasze studia bardziej atrakcyjnymi.

Co UMCS może zrobić, aby studiowało na nim więcej niż 200 studentów zagranicznych?
Uniwersytet może przyciągać zarówno krajowych, jak i zagranicznych studentów jakością badań i dydaktyki. Drugą sprawą jest to, aby studenci zagraniczni byli prawidłowo obsługiwani. Liczymy na studentów ze Wschodu, ale także z Zachodu. Pierwszym zapewniamy obsługę w języku rosyjskim czy białoruskim. Zatrudniamy też osoby służące pomocą studentom niemiecko- lub angielskojęzycznym. Staramy się budować swoją renomę na arenie międzynarodowej. Centrum Języka i Kultury Polskiej dla Polonii i Cudzoziemców od trzech lat prowadzi studia podyplomowe w Nowym Jorku i Chicago. Właśnie rozpoczęliśmy rozmowy na temat stworzenia zamiejscowego wydziału w NJ.

Na początku swojej kadencji mówił Pan, że studia doktoranckie będą wizytówką uczelni, Są?
W jakiejś mierze tak. Został stworzony fundusz dla najlepszych doktorantów. Na razie jest to kwota około 350 tys. zł, ale co roku jest zwiększana. Doktoranci nie mieli środków na wyjazdy konferencyjne, stworzyliśmy fundusz, który im to umożliwia. Chcemy zbudować świadomość, że w przyszłości studia doktoranckie będą kryterium przyjmowania do pracy na uczelni. Winny się one wiązać z odbyciem obowiązkowego stażu za granicą, dobrym poznaniem języka obcego oraz zapoznaniem z nową tematykę badawczą. Po powrocie asystentura i dopiero najlepsi zostają na uczelni.

To jest strategia docelowa?
Bardzo bym chciał, aby tak było. Musimy zwiększać mobilność wśród studentów kierunków humanistycznych. Wyjazdy zagraniczne pozwalają zrozumieć wiele spraw. Spojrzeć na nie inaczej, z nowej perspektywy. To bardzo wzbogaca tematykę badawczą, przywozi się nowe pomysły, człowiek szybciej się rozwija. Ostatnio czytałem o tym, czy Mikołaj Kopernik miałby szansę na karierę w Polsce? Otóż, nie. Gdyby nie wyjazdy zagraniczne, nigdy nie poznałby włoskich astronomów i nie dokonałby przełomowych odkryć.

A nie ma takiego ryzyka, że studenci zostaną za granicą? Albo nauczą się czegoś i nie wrócą do Lublina, pojadą do większych ośrodków w kraju?
Oczywiście, że istnieje takie ryzyko. Już teraz wielu doktorantów wyjeżdżających nie wraca. Znam wiele przykładów naukowców, którzy mają swoje katedry w najlepszych zagranicznych uniwersytetach, ale nie zapominają o tym, że są Polakami.

Mija 2,5 roku, od kiedy jest Pan rektorem. Co udało się zrobić?
Udało się zmienić sposób, w jaki uniwersytet jest odbierany. UMCS stał się bardziej międzynarodowy, udało się zwiększyć liczbę wyjeżdżających studentów i pracowników naukowych oraz tych, którzy przyjeżdżają do nas. Uporządkowaliśmy strukturę administracyjną. Dokonujemy remontów, poprawiamy infrastrukturę. Promujemy się w regionie i całej Polsce. Docieramy nawet do przedszkoli, gdzie nasi chemicy i fizycy starają się zainteresować dzieci tymi dziedzinami wiedzy. Wprowadziliśmy nowy logotyp, który zapoczątkował prace nad Systemem Identyfikacji Wizualnej UMCS.

A porażki?
Na pewno nie udało się dotrzeć do wielu pracowników naukowych. Myślę tu o zmianie sposobu postrzegania uczelni, rozumieniu nowych ról, jakie nakłada na nas wszystkich zmieniający się świat. Powinniśmy zrozumieć, że nie liczy się wydział, instytut, ale że działamy wspólnie jako Uniwersytet Marii Curie- -Skłodowskiej.
Niedawno UMCS został wyróżniony w rankingu Uczelni Przyjaznych Pracodawcom. Jak to się udało?
Podpisujemy wiele umów z przedsiębiorstwami. Nasi studenci nabierają doświadczeń także za granicą, podczas realizacji programów takich jak np. Erasmus. Duże nadzieje wiążemy ze współpracą z marszałkiem województwa i prezydentem Lublina, którzy chcą zrealizować program "Study in Lublin". Takie programy powstały już na Śląsku i w Łodzi. To pomogłoby lepiej promować nasze miasto oraz przyciągnąć więcej dobrych kandydatów na studia.

Czy zmiany w nowej ustawie o szkolnictwie wyższym są dla uczelni korzystne?
Wiele zapisów wywołało szeroką dyskusję. Zmiany dotyczą zarówno studentów, jak i pracowników. Tylko ograniczona ilość studentów będzie mogła studiować na dwóch kierunkach studiów, mowa o 10 procentach najlepszych. Studenci będą mieli też dużą swobodę w wyborze przedmiotów, sami będą tworzyć swoją ścieżkę kariery już na studiach. Słuszne jest też zniesienie opłat za egzaminy poprawkowe i komisyjne. Te zmiany są korzystne dla studentów.

A co z pracownikami naukowymi?
Obecnie ministerstwo utworzyło Narodowe Centrum Nauki z siedzibą w Krakowie. Będzie ono finansowało głównie badania podstawowe, ale także nauki humanistyczne. Na badania w roku przyszłym państwo przeznaczy 15 mld złotych plus 4 mld ze środków europejskich. Zmiany zapewnią motywację dla młodych naukowców, będą oni zachęcani do aktywności badawczej np. przez fundusze specjalne.

Jakie inwestycje czekają uniwersytet? Na co mogą liczyć sportowcy?
Został wyremontowany basen akademicki. Dużymi inwestycjami są też Chatka Żaka czy gmach Informatyki. Na remont czeka budynek przy ul. Narutowicza oraz Stara Humanistyka. Budynki Politologii i Psychologii zostaną być może włączone do planu rewitalizacji placu Litewskiego.

Jak uczelnia radzi sobie z wchodzącym niżem demograficznym?
Całkiem nieźle. W roku 2010/2011 przyjęliśmy na studia dziennie 11 tys. osób. To o ponad tysiąc więcej niż w roku poprzednim. Gorzej jest tylko wśród studentów niestacjonarnych, ich liczba zmniejszyła się o około 500. Wyraźnie widać, że obecnie nie grozi nam spadek ilości studentów dziennych, natomiast niestacjonarnych - owszem.

Jakie szanse niesie dla uniwersytetu rok Marii Curie-Skłodowskiej?
Ten rok to doskonała okazja do promocji uczelni. Jest na świecie wiele instytucji, szpitali, które noszą jej imię. W czasopiśmie "International Chemistry" wyróżniono nasz uniwersytet, zauważono, jakie ma wydziały i grupy badawcze. Kluczowe imprezy odbędą się we wrześniu i październiku. Zaprosiliśmy m.in. wnuczkę Marii Curie-Skłodowskiej. Będzie także Festiwal Nauki, konkursy fotograficzne i malarskie. Nie da się tu wymienić wszystkich imprez, bo jest ich zbyt dużo. Na pewno zaznaczymy swoją obecność na akademickiej mapie Polski i Europy.

Będzie Pan startował na drugą kadencję?
Na to pytanie nie umiem dziś odpowiedzieć.

Co musiałoby się stać, żeby Pan nie startował?
Moja ekipa ma jeszcze wiele planów. Jeżeli znajdę dla nich zrozumienie i poparcie na większości wydziałów, to nie wykluczam sytuacji, że będę startował. Jeżeli jednak nie znajdę takiego poparcia, to moje kandydowanie byłoby bez sensu.

"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski