Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czy lekarki ze szpitala przy Kraśnickiej były molestowane? Trwają przesłuchania

Agnieszka Kasperska
archiwum
Młode lekarki twierdzą, że były molestowane przez ordynatora. Prokuratura w tym tygodniu przesłuchuje kolejnych świadków.

To jedna z najbardziej pikantnych spraw obyczajowych w lubelskiej służbie zdrowie na przestrzeni ostatnich lat.
W lutym tego roku lekarki rezydentki z oddziału gastroenterologii Szpitala Wojewódzkiego przy al.Kraśnickiej poskarżyły się dyrektorowi, że są molestowane przez ordynatora. W atmosferze skandalu Antoni W. stracił posadę. Miał zaledwie pół godziny na spakowanie się i opuszczenie szpitala. Teraz jednak chce wrócić do pracy.

- Domagamy się uznania wypowiedzenia za bezskuteczne i przywrócenia do pracy - mówi mec. Stanisław Estreich, pełnomocnik ordynatora. - Zaprzeczamy, że okoliczności będące podstawą zwolnienia zaistniały.

Sprawą zajmie się wkrótce sąd pracy. Pracownicy oddziału gastroenterologii czekają na tę decyzję z niepokojem.

- Sama nie byłam nigdy świadkiem molestowania, ale jeśli to wszystko jest prawdą, to okropnie współczuję naszym lekarkom i nie wyobrażam sobie, w jakiej sytuacji się znajdą, jeśli ordynator wróci. Przecież on dokładnie wie, kto go oskarżył - mówi nam jedna z pielęgniarek i dodaje, że słyszała, że gdy sprawa ujrzała światło dzienne Antoni W. próbował wpływać na lekarki, by wycofały zeznania.

Prokuratura nie zdradza szczegółów

Co naprawdę wydarzyło się w szpitalu przy al. Kraśnickiej

- Z uwagi na delikatny charakter sprawy nie zdradzamy takich szczegółów - mówi Justyna Rutkowska-Skowronek, szefowa Prokuratury Rejonowej Lublin-Południe. - Mogę jedynie powiedzieć, że w tej chwili toczy się postępowanie w sprawie molestowania czterech lekarek rezydentek. To bardzo istotne, że na tym etapie jest to tylko postępowanie w sprawie, a nie przeciwko konkretnej osobie.

Nieoficjalnie mówi się, że Antoni W. próbował obmacywać swoje podwładne. Nie zwracał przy tym uwagi na ich protesty. Miał wykorzystywać także stosunek zależności służbowej i straszyć kobiety zablokowaniem kariery. Miały padać też niewybredne żarty, które dotyczyły sfery intymnej kobiet. Z tego powodu lekarki żyły w ciągłym stresie (molestowanie miało trwać około trzech lat). Bały się chodzić do pracy. Musiały korzystać ze wsparcia psychologów.

- Nie widziałyśmy tego. Dla nas ordynator był miły i na żadne frywolności sobie nie pozwalał - przyznaje jedna z pielęgniarek z oddziału gastroenterologii. - Ale to nie znaczy, że nie wierzę w słowa młodych lekarek. Może po prostu padło na nie, bo mają gabinety po sąsiedzku z ordynatorem, na tym samym piętrze? My tam nie chodzimy. Miałyśmy też z nim znacznie słabszy kontakt, który ograniczał się do zwykłego "dzień dobry" i służbowych poleceń.

Przesłuchania kolejnych rezydentek z Kraśnickiej

- W tym tygodniu przesłuchujemy kolejne rezydentki, które pracowały na tym oddziale w ubiegłych latach - mówi prokurator Rutkowska-Skowronek. - Na podstawie ich zeznań ustalimy krąg pokrzywdzonych. Nie wykluczamy, że będzie ich więcej niż tylko cztery panie.

Pierwsza z przesłuchiwanych przez śledczych kobiet stwierdziła jednak, że sama nie była molestowana. - Nie widziała też żadnych niewłaściwych zachowań ani o nich nie słyszała - dodaje prokurator Justyna Rutkowska-Skowronek.
Sprawę bada Naczelna Izba Lekarska

Sprawą molestowania na gastroenterologii szpitala przy al. Kraśnickiej zajęła się Naczelna Izba Lekarska. Rzecznik odpowiedzialności zawodowej sprawdzi, czy nie naruszono Kodeksu Etyki Lekarskiej mówiącego o szacunku w środowisku lekarskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski