Terapia komórkami macierzystymi przyniosła efekty - mówią rodzice Dominiki (FOTO)

Dominika ma 13 lat. Urodziła się jako wcześniak. Kiedy miała dziewięć miesięcy, lekarze zdiagnozowali u niej niedosłuch, pięć lat później - autzym. Oprócz tego dziewczynka niedowidzi.

- O terapii komórkami macierzystymi dowiedzieliśmy się od znajomej - mówi Maciej Krupa, tata Dominiki. - W Polsce była to nowość, dlatego postanowiliśmy zainteresować nią lekarzy z Polskiego Banku Komórek Macierzystych.

Od tamtego czasu minęło prawie 6 lat. Aby eksperyment mógł się odbyć, rodzice dziewczynki musieli skompletować niezbędne dokumenty, pozwolenia oraz znaleźć zainteresowanego przeprowadzeniem eksperymentu lekarza. Zgłosili się do dr Magdaleny Chrocińskiej-Krawczyk, neurologa dziecięcego z Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Lublinie. W międzyczasie zbierali pieniądze, bo terapia nie jest refundowana przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Jej koszt to około 100 tys. zł. W uzbieraniu tej kwoty pomógł 1 % podatku.

Pierwszą dawkę komórek macierzystych Dominika otrzymała pół roku temu. - I od razu zauważyliśmy poprawę - mówi Dorota Krupa, mama dziewczynki. - Po przyjęciu kolejnych dawek córka stała się spokojniejsza. Ataki agresji i złości, które do tej pory występowały często, spadły niemal do zera - zaznacza. - Teraz lepiej współpracuje, jest bardziej kontaktowa, łatwiej się do niej dotrzeć. Stara się także uczestniczyć w tym co się wokół niej dzieje.

Dominika przyjęła pięć dawek komórek macierzystych. Terapia dobiegła końca. Co teraz? - Czekamy na kolejne efekty - mówi dr Magdalena Chrocińska-Krawczyk, która prowadzi eksperyment. - Możemy się ich spodziewać w ciągu kolejnych sześciu miesięcy.

Neurolog zaznacza jednak, że nie prowadzi terapii cudu. - Jeśli te komórki pomogą w życiu Dominiki, to już gra była warta świeczki i warto było to zrobić.

W lubelskim Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym eksperymentalną terapią komórkami macierzystymi objętych zostało już kilkanaścioro dzieci z chorobami neurologicznymi.