- W piątek znalazłam biegające po ulicy dziecko, wyszło sobie z przedszkola i nikt nawet nie zwrócił na to uwagi. Gdy odprowadziłam je do domu, matka prawie padła na zawał. Przedszkole przy samych ruchliwych ulicach... Mam nadzieje ze wyciągnie z tego konsekwencje! - irytuje się Czytelniczka Kuriera.
Do Przedszkola nr 9 przy ulicy Pogodnej chodzi 175 dzieci. Czteroletni Marcinek był w grupie, która przed obiadem bawiła się w przylegającym do placówki ogrodzie. W tym czasie było tam około 80 dzieci pod opieką czterech nauczycielek. W pewnym momencie chłopiec wyszedł z ogrodzonego terenu i opuścił przedszkole drugim wyjściem. Wymagało to przejście przez przedszkolne pomieszczenia. Jego nieobecność została odkryta po pół godzinie, gdy z placówką skontaktowała się mama kilkulatka. Dziecko przyprowadziła do domu jej koleżanka, która zauważyła, że Marcinek jest sam na ulicy.
W jaki sposób czteroletni chłopiec wyszedł niezauważony z przedszkola? Wyjaśnienia dyrekcji.
Po pierwsze, w tym dniu było duże zamieszanie.
- Właśnie zostały zawieszone listy dzieci przyjętych na przyszły rok, więc rodzice ciągle do nas wchodzili i wychodzili. Ja cały czas rozmawiałam z nim w swoim gabinecie, co chwilę dzwonił telefon - mówi Ewa Leń, dyrektorka publicznego Przedszkola nr 9 w Lublinie.
Po drugie, woźna przed obiadem dzieci nakrywała do stołu w pięciu salach i dlatego nie było jej przy drzwiach.
Ewa Leń: - Trzy pozostałe panie są obecnie na zwolnieniu, więc nikt inny nie mógł jej zastąpić.
Po trzecie, drzwi wejściowe do przedszkola nie zostały zamknięte.
- Tu nie ma dla nas tłumaczenia. Nie jest też tak, że nie mamy swoich procedur w sprawie bezpieczeństwa. Ciągle przypominam o nich na radach pedagogicznych - przyznaje dyrektorka przedszkola przy ul. Pogodnej.
Po tym co się stało, przedszkole przejrzało monitoring.
- Od razu skontaktowałam się też z firmami, które na wysokości dorosłego człowieka montują blokady na drzwi. Po to, aby dziecko nie mogło samo ich otworzyć - wyjaśnia dyrektor Leń. I dodaje: - Najważniejsze dla nas jest to, że chłopcu nic się nie stało. Zastanowię się teraz, czy i jakie konsekwencje wyciągnąć wobec personelu.
Przedszkole nr 9 podlega miastu.
- Wystąpimy do dyrekcji o złożenie wyjaśnień i podjęcie wszelkich środków, aby podobna sytuacja nie zdarzyła się w przyszłości - podkreśla Barbara Czołowska, zastępca dyrektora Wydziału Oświaty i Wychowania UM Lublin, która odpowiada za przedszkola. - Podobne rzeczy nie powinny mieć miejsca - dodaje.
Jak przedszkola radzą sobie w podobnych sytuacjach?
- Decyzję podejmuje dyrektor: czasami są to podwójne drzwi, albo zamykane automatycznie. Rozwiązania są różne - odpowiada dyrektor Czołowska.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?