Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mad Max: Na drodze gniewu [recenzja, OPINIE]

Renata Sas
Wyścig i pości gigant. Filmowa robota wysokiej próby. „Mad Max: Na drodze gniewu” to wielka przygoda, mocno trzymająca się praw serii rozpoczętej 35 lat temu.

Mad Max: Na drodze gniewu [recenzja, OPINIE]

Po raz czwarty George Miller wraca do, wymyślonego przez siebie, Maxa Rockatansky'ego, byłego policjanta, który nie zdołał uratować bliskich, przemierzającego pustkowie, w jakie zmienił się świat po wybuchu nuklearnym. Trzy razy w tytułowej roli wystąpił Mel Gibson. Teraz Tom Hardy (dobry wybór). Westernowy samotny jeździec znów wdaje się w rozgrywkę ze złymi.
Na wypalonej i skażonej ziemi największym dobrem jest woda i paliwo. Kto je ma, ma władzę. Max wpada w łapy groteskowego Wiecznego Joe, dawkującego zniewolonym wodę. W jego orbicie jest piękna Furiosa (Charize Theron spisała się świetnie),która, prowadząc monstrualną cysternę, wyrywa się spod władzy uzurpatora. Ten nie daruje rebeliantce i przywiązując Maxa do jednego z pojazdów pościgowych, ze swoją sforą półtrupów wyrusza w pogoń. Okoliczności sprawią, że Max znajdzie się po stronie Furiosy, i pięciu uciekinierek, bardzo dekoracyjnych dziewczyn, nałożnic Joego, mających rodzić mu dzieci.

Więcej wierszyków na Dzień Matki

DZIEŃ MATKI 2015 WIERSZYKI, ŻYCZENIA [KRÓTKIE, PIĘKNE]

Mad Max: Na drodze gniewu [recenzja, OPINIE]

Szalona gonitwa trwa przez niemal dwie godziny. Miller ani na chwilę nie zwalnia tempa.Walka nie ma końca. Starcia dowodzą niewiarygodnej pomysłowości w rozegraniu kolejnych odsłon nieludzkiej wojny, rodzajów użytej broni, konstrukcji pojazdów. Niemal wszystko rozgrywa się na bezkresnym, piaszczystym pustkowiu (zdjęcia tym razem powstawały nie w Australii, a w Namibii), ale wyposażenie planu, także kostiumy i makijaż atrakcyjnie zabudowują przestrzeń. Do tego muzyka o niemal wagnerowskiej mocy, a w obrazie niemilknąca gitara strzelająca ogniem - to wszystko tworzy klimat na miarę „Mad Maxów”.
Uznanie należy się też za konstrukcję postaci. Miller nie „hoduje” superbohaterów. Pamięta o słabościach, tworzy relacje na ludzką miarę. I choć wątek romansowy łatwo dałby się wpisać w akcję, potrafi w mniej oczywisty sposób zaznaczyć więź między Maxem i Furiosą. Tym co szczególnie podkreśla w całym przebiegu zdarzeń o męskiej mocy, jest aktywność kobiet...
Dla zwolenników serii pozycja obowiązkowa. Finał filmu każe się spodziewać kolejnych doświadczeń bohatera samotnika, szukającego, jak mówi: odkupienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na expressilustrowany.pl Express Ilustrowany