Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca autobusu potrącił 10-latka na hulajnodze. Świadek: Wyglądało, jakby się ścigał z autobusem

Marcin Koziestański
Anna Kurkiewicz/archiwum
We wtorek ruszył proces w sprawie śmiertelnego potrącenia 10-letniego chłopca. Na ławie oskarżonych usiadł Robert K., kierowca autobusu. We wrześniu ubiegłego roku, pod galerią Gala, potrącił ucznia jadącego elektryczną hulajnogą.

Do wypadku doszło 24 września. Tuż po godzinie 8 rano, 10-letni Szymon jechał na elektrycznej hulajnodze do szkoły. Na przejściu dla pieszych na wysokości Gali potrącił go autobus linii 17. W chwili wypadku kierowca autobusu był trzeźwy. Chłopca jednak nie zauważył. Gdy pojazd 10-latka uderzył w bok autobusu, chłopiec został wciągnięty pod autobus. "17" stanęła dopiero po przejechaniu 22,5 metra. Lekarzom nie udało się go uratować. 10-latek zmarł dzień później.

We wtorek w Sądzie Rejonowym w Lublinie ruszył proces w tej sprawie. Kierowca oskarżony został o umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Robert K. nie przyznał się do winy. Stwierdził, że wjeżdżając na skrzyżowanie miał zielone światło. Winą obarcza dziecko, które według niego wjechało na przejście na czerwonym świetle. – Gdy dojeżdżałem do przejścia migało na nim zielone światło, które po chwili zmieniło się na czerwone. Jechałem wolno, ok. 30 km/h. W pewnym momencie, przy wykonywaniu skrętu w prawo usłyszałem krzyk pasażerów. Pod autobusem znajdował się chłopiec. Dolna połowa jego ciała znajdowała się pod pojazdem. Autobus był sprawny, ale nie posiadał systemu ABS – relacjonował oskarżony.

Przesłuchiwany był również ojciec chłopca. Z jego relacji wynika, że jechali razem do szkoły na ulicę Czwartaków: Szymon na hulajnodze, tata samochodem, ale dokładnego momentu zdarzenia nie widział. – Mój syn znał przepisy ruchu drogowego, był wyczynowym kolarzem, wicemistrzem Polski BMX Racing – mówił. Według niego przyczyną wypadku była wygoda kierowcy, który skręcając z ul. Fabrycznej w al. Unii Lubelskiej, jechał najpierw na wprost przez rondo i dopiero wtedy skręcił, ustawiając się od razu na lewym pasie przy osi jezdni, b potem zjechać w ul. Zamojską.

Ojciec domaga się również 10 tys. zł jako częściowej naprawy szkody związanej z podróżami i częściową absencją w pracy, przez co miał utracić część dochodów.

W czasie procesu przesłuchano również czworo świadków. Trzech innych nie stawiło się tego dnia w sądzie. Świadkowie zgodnie twierdzili, że nie widzieli sygnalizacji świetlnej bo ich uwagę skupiał chłopiec jadący na nietypowej i rzadko spotykanej hulajnodze elektrycznej. Bożena B. stwierdziła, że chłopiec sprawiał wrażenie, jakby chciał zaimponować pasażerom autobusu. – Wyglądało to, jakby się z nim ścigał – mówiła. Inny z przesłuchiwanych, Daniel W. zwrócił uwagę na słowa chłopca, który spod autobusu krzyczał „co ja zrobiłem?”.

Świadkowie nie potrafili jednoznacznie odpowiedzieć na wątpliwości sędziego, który dopytywał, jakim torem jazdy autobus skręcał w ul. Unii Lubelskiej. Te być może zostaną rozwiane 14 lipca. Do wtedy bowiem trwać będzie przerwa w procesie. Tego dnia przesłuchani zostaną kolejni świadkowie.

Natomiast na 10 września sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy. Wtedy sędzia wysłucha opinii biegłego sądowego i obejrzy materiały nagrane przez kamery zamontowane na Gali.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski