Trudno nazwać wyścigi wraków sportem, nawet amatorskim. To raczej dość egzotyczne w naszym kraju wydarzenie rodzinne mocno inspirowane odpowiednikiem zza oceanu. W Stanach Zjednoczonych na wojny zdezelowanych aut przychodzi niejednokrotnie nawet kilkadziesiąt tysięcy widzów, a same imprezy bywają organizowane na ogromnych stadionach.
Jak amerykańska formuła sprawdziła się w Lublinie? Znakomicie! „Wrak Atak No. 1 Rozpoznanie” przetarło niezagospodarowany przedtem obszar wydarzeń bardzo skutecznie. Tłumy ciekawskich zbierały się wokół owalnego, pagórkowatego toru i oglądały naprawdę ciekawe widowisko. Widzów można było liczyć w tysiącach.
Mniej zainteresowani rozbijaniem wraków mogli napić się piwa, coś przekąsić, postrzelać z markerów do paintballa czy pokręcić się w bańce powietrznej. Ci bardziej – obejrzeć jak grupy rajdowców-amatorów prezentowały kompletną rozwałkę swoich starych aut w dziesięciominutowych wyścigach. Kto przejechał najwięcej, ten wygrywał. Jednak samo dotrwanie do końca rajdu było już nie lada wyczynem.
Samochody, nieraz nawet 30-letnie, wszystkie o wartości nie większej niż 1000 zł, pękały na pół, odpadały im koła, zderzaki. O ponownym wyjechaniu na publiczną drogą ich właściciele oczywiście mogą zapomnieć. – Dla takich emocji, warto – bez zastanowienia tłumaczy Paweł, jeden z rajdowców.
Kto nie mógł zjawić się na imprezie niech żałuje, ale i niech się nie martwi – kolejny Wrak Atak w Lublinie już 12 września. Zawody organizuje Polskie Stowarzyszenie Wrak Race.
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?