Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ksiądz Mirosław Ładniak: Nie da się pójść na pielgrzymkę i być po niej takim samym

Artur Borkowski
O pielgrzymowaniu na Jasną Górę mówi ksiądz Mirosław Ładniak.

Kiedy Ksiądz poszedł pierwszy raz na pielgrzymkę na Jasną Górę?
Jak zacząłem chodzić do szkoły średniej, wybrałem się z grupą z Opola Lubelskiego, skąd pochodzę. Ale już od małego, jeszcze jako ministrant, marzyłem, żeby pójść na pielgrzymkę. Dlatego, że widziałem pielgrzymów, którzy przychodzili do Opola i szukali noclegu. Spotykaliśmy się przed kościołem i każdy zapraszał pielgrzymów do swojego domu. Pamiętam, że zaprosiliśmy dwóch studentów na nocleg. Potem oni poszli na apel do kościoła, a ja czekałem aż wrócą, bo bardzo chciałem z nimi choć przez chwilę porozmawiać. Jako młody człowiek marzący o pielgrzymowaniu, bardzo przeżywałem wizytę gości. W jednym z pokoi w moim rodzinnym domu stały dwa łóżka, na których czekałem na naszych gości. I w końcu zasnąłem, leżąc w poprzek na kołdrach. Z opowieści mamy wiem, że ci biedni pielgrzymi nie pozwolili zabrać mnie z łóżek. Powiedzieli: - Niech mały śpi i położyli się na podłodze. Gdy rano się obudziłem, oni byli już w drodze. A później się w duchu śmiałem, jakie to im przyjazne przyjęcie zgotowałem.

Jak wyglądają dzisiaj pielgrzymkowe noclegi?
My, jako organizatorzy pielgrzymki, mamy głównego kwatermistrza, który od-powiada za bazę noclegową. W ubiegłym miesiącu odwiedził miejscowości, w których będzie się zatrzymywała pielgrzymka i poinformował proboszczów konkretnych parafii, że w danym dniu właśnie na ich terenie grupa ludzi będzie spała. Każda grupa otrzymuje swój region, przykładowo, cztery ulice, i w dniu noclegu od rana kwatermistrz chodzi od domu do domu i pyta, czy państwo przyjmą pielgrzymów.

W stodołach już nie śpicie?
Kiedyś były stodoły i to była noclegownia idealna. Dlaczego? Bo to było M 40 czy M 60 i każdy miał swoje miejsce. Jeden wysypiał się lepiej, drugi gorzej, ale rano każdy był zadowolony i szliśmy dalej.

A dzisiaj?
Nie ma już we wsiach tych stodół, ale zastąpiły je sale gimnastyczne w szkołach lub remizy strażackie. Jest woda, są toalety. Nie ma wygodnych łóżek, ale przecież nikt nie obiecuje na trasie hoteli czterogwiazdkowych. To nie tędy droga. Duch umartwienia jest z nami od chwili rozpoczęcia pielgrzymki, również podczas noclegów.

W tym roku hasłem w Kościele są słowa "Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
Ja je skróciłem i będziemy szli pod hasłem: "Uwierzcie w Ewangelię". Żeby uwierzyć w Ewangelię, trzeba najpierw wziąć do ręki Pismo Święte i je przeczytać. Będziemy do tego zachęcali pielgrzymów, żeby - kiedy już wrócą do domu - nie zapominali o sięgnięciu po tę wyjątkową lekturę.

Wróćmy do ducha umartwienia.
Pielgrzymka to rekolekcje w drodze i ważne jest to, abyśmy o tym nie zapominali. One powinny być przeżywane w duchu umartwienia i odczuwania pewnego ciężaru, który każdy z nas bierze na swoje ramiona idąc w drogę. Dlatego, że modlitwa podczas wędrówki połączona jest z pewnego rodzaju wysiłkiem, kiedy na stopach pojawiają się nam pęcherze, gdy zaczynają dokuczać nadwyrężone ścięgna, kiedy jesteśmy niewyspani i te wszystkie niedogodności trzeba wrzucić do jednego worka z napisem "nasze umartwienie", które również potęgują kwestie osobistej modlitwy, uduchowienia, oddania tego wszystkiego Panu Bogu.

Ja po 33 latach pielgrzymowania wiem jedno, że modlitwa połączona z konkretnym wysiłkiem, jakim jest właśnie pielgrzymka, ma niesamowitą moc, ma wielkie znaczenie. Zmienia bardzo mocno człowieka. Dzięki niej możemy wypraszać wiele łask dla siebie, naszych bliskich, dla przyjaciół. Co roku obserwuję, jak ludzie doświadczają potęgi modlitwy pielgrzym-kowej. Każdy, kto idzie na Jasną Górę, do Matki Bożej, ma konkretną swoją intencję. I to jest właśnie wyraz wiary, bo pielgrzymka to nie jest rajd czy tylko jakaś przygoda, oczywiście jest to wartość dodana, ale to przede wszystkim rekolekcje w drodze.

O co ludzie proszą Matkę Bożą?
Bardzo dużo ludzi idzie na pielgrzymkę z intencjami rodzinnymi. Zwierzają mi się, że tata pije, że mama ma problemy ze zdrowiem, ktoś szuka pracy. Ale z drugiej strony ci, którzy pielgrzymują dłużej, mają w sobie wiele intencji dziękczynnych. Mówią: proszę księdza, Pan Bóg mi pomógł. On jest naprawdę wielki. I wtedy u tych ludzi wiara w modlitwę materializuje się.

A co się czuje, kiedy jest się już na Jasnej Górze?
Kiedy ludzie mają możliwość bycia przed obrazem Matki Bożej, pojawiają się łzy wzruszenia, łzy szczęścia i każdy z kim rozmawiam mówi mi, że to jest właśnie chwila, dla której się szło kilkaset kilometrów i nie jest istotne w tym momencie, ile się dało wyprosić od Boga, to jest oczywiście bardzo ważne, ale wówczas, dla każdego najistotniejsze jest to, że może sobie powiedzieć: doszedłem, teraz mogę moje życie ofiarować Panu Bogu przez ręce Maryi tu, na Jasnej Górze. Tu, gdzie jest duchowa stolica Polski, gdzie bije serce polskiego narodu w sposób najpełniejszy, najmocniejszy. Gdzie nagle ktoś odkrywa niesamowitą rzecz, że to on najbardziej się zmienił uczestnicząc w pielgrzymce, że to on doświadczył wielu łask, które powodują, że to właśnie jemu najbardziej była ta pielgrzymka potrzebna. Oprócz intencji, które wypraszał, praktycznie każdy odkrywa, że pielgrzymka go zmieniła. Nie da się pójść na pielgrzymkę i być po niej takim samym. To jest naprawdę doświadczenie, które daje niesamowitą moc i siłę na każdy dzień.

A czym dla Księdza jest pielgrzymka?
Narkotykiem, z którego mam nadzieję szybko się nie wyzwolę. Na pielgrzymkach przeżyłem chyba wszystko, co jest możliwe. Jako młody chłopak za punkt honoru stawiałem sobie, że nie mogę spać w domach tylko w stodołach. To było wówczas najważniejsze. Nie zawsze po drodze była woda. Pamiętam, jak szliśmy przez Góry Świętokrzyskie, Święty Krzyż, to jak gdzieś tam upolowaliśmy pełną studnię, to był naprawdę wielki rarytas. Nie codziennie mogliśmy się wykąpać, bo nawet gospodarze obejść nie mieli wody dla siebie. O bolesnych pęcherzach na nogach już wspominałem.

I mimo tego wszystkiego nigdy Ksiądz nie miał ochoty powiedzieć sobie dość i zawrócić do domu?
Nigdy w życiu nie miałem uczucia zwątpienia, żeby zrezygnować z dalszego pielgrzymowania. Jako kleryk wędrowałem w grupie z Grześkiem, który trenował taekwondo. I każdego dnia po apelu wieczornym mieliśmy jeszcze zapas sił, żeby z nim potrenować. Rokrocznie pielgrzymka jest dla mnie wyzwaniem duchowym i fizycznym. Mój kalendarz zawsze był od pielgrzymi do pielgrzymki. I całe moje życie toczyło się według niej. Jako mło-dego chłopaka, później kleryka i wreszcie księdza. I tak jest dzisiaj.

3 sierpnia stanie Ksiądz już po raz dziewiąty na czele pielgrzymki archidiecezji lubelskiej. Kogo Ksiądz poprowadzi do Częstochowy?
Ludzi, którym niestraszny jest wysiłek. Między innymi będzie z nami 3-miesięczne dziecko, które zostanie ochrzczone w Urzędowie. Zresztą rodzice z małymi dziećmi bardzo mocno angażują się w ruch pielgrzymkowy. Pielgrzymka lubelska ma kilka kolumn. Pierwsza wyruszy z Chełma, później dołączy Krasnystaw i obie połączą się z nami w Annopolu. Główna kolumna wyruszy 3 sierpnia. W ubiegłym roku było nas około 2600 osób. Jeżeli w tym roku będzie tak samo, to będę bardzo zadowolony. Wielu ludzi stawia sobie za punkt honoru, żeby przynajmniej raz pójść na Jasną Górę, bo chcą siebie sprawdzić. Myślę, że jak co roku pewna część naszej grupy to będą takie osoby, które później ten fakt umieszczą w swoim życiowym CV: byłem na pielgrzymce, doświadczyłem tego. Więcej nie pójdę, bo nie mam takich możliwości, czasu, zdrowia. Ale ten jeden, jedyny raz zapamiętam do końca życia.

A ci, którzy tak jak Ksiądz, pielgrzymują od lat, jacy są?
Mówią: pielgrzymka to moje całe życie. Znamy się. To jest niesamowite, jak wielu ludzi tworzy taką rodzinę duchową pielgrzymki. Bo gdziekolwiek się widzimy, spotykamy, mówimy o sobie - my z pielgrzymki. I to jest fajne! A bierze się to stąd, że jesteśmy razem w drodze dwanaście dni non stop. Mamy codziennie mszę świętą. Mówimy do siebie siostro, bracie. Ta braterskość pielgrzymkowa powoduje, że nie ma żadnych barier, na przykład między panem profesorem a studentem. I te wszystkie społeczne umowy, granice, konwenanse zmieniają się w autentyczną bliskość, jak w rodzinie. I to chyba też ciągnie ludzi do pielgrzymowania.

Wszyscy wierzą w Boga?
Ci, co bardzo mocno wierzą, idą, bo chcą umocnić swoją wiarę. Część idzie, bo ma wątpliwości właśnie co do wiary, i szuka swojego miejsca przy Panu Bogu. I liczy na to, że pielgrzymka pozwoli znaleźć im odpowiedzi na różnego rodzaju pytania. Jest też grupa ludzi, która idzie, bo zachęcili ich do tego przyjaciele, znajomi, a oni nie mają wiele wspólnego z Panem Bogiem, czy wręcz są daleko od niego.

Czy ktoś rezygnuje z pielgrzymowania z powodu braku wiary?
Nie spotkałem takich osób. Natomiast kilkanaście osób rezygnuje rokrocznie z powodów zdrowotnych, ale nie tylko. Pamiętam taką pielgrzymkę, dziesięć, dwanaście lat temu, kiedy prawie bez przerwy lał rzęsisty deszcz i część ludzi wróciła do domu, gdyż nie mieli już żadnych ubrań na zmianę, a mokrych nie było gdzie wysuszyć. Zrezygnowali, bo nie było po prostu innego wyjścia.

Jest Ksiądz przykładem, że modlenie się na pielgrzymkach przynosi spełnienie.
Jestem przekonany, że duchowość maryjna rozwijała się we mnie z kolejnymi wyprawami na Jasną Górę. Mam też pewność, że swoje powołanie wymodliłem właśnie na pielgrzymkach. Nauczyłem się na nich również otwartości na drugiego człowieka. Odkryłem, że ludzie naprawdę potrzebują kapłana, kontaktu z nim, rozmowy, bo w drodze jestem z nimi na dobre i na złe, co powoduje, że we wzajemnych relacjach nie ma żadnych barier. Po prostu brali mnie i biorą nadal za przyjaciela.

Pamiętam, kilka lat temu dzwoni do mnie człowiek i mówi: proszę księdza, ja bym chciał wziąć ślub na pielgrzymce, na Świętym Krzyżu. Mówię: OK. Ale dwa dni przed pielgrzymką on znowu dzwoni i mówi: nie wiem, czy będzie ślub, ponieważ moja żona właśnie się przebadała i okazuje się, że jest bezpłodna. Lekarze absolutnie zawyrokowali, że nigdy nie będzie miała dzieci i to wszystko nagle zachwiało naszymi relacjami, ale jeszcze jutro zadzwonię do księdza.

Przyjechali na pielgrzymkę, oczywiście w orszaku ślubnym. Rozmawiam z nimi i oni mówią: zawierzyliśmy wszystko Matce Bożej. Ufamy, że modlitwa przyniesie nam owoce, o których marzymy. Za rok dzwoni ten człowiek, mówił o tym na pielgrzymce, więc ja mam prawo o tym też powiedzieć, i oznajmia: proszę księdza, moja żona jest w ciąży. Dziecko chcemy ochrzcić na pielgrzymce za rok. W sumie ochrzcili już trójkę swoich dzieci.

Porozmawiajmy o programie tegorocznej pielgrzymki.
O wierze w Ewangelię będą mówili dominikanie - o. Michał Murzyn i o. Tomasz Nowak. W tym roku partnerem pielgrzymki będzie Katolicki Uniwersytet Lubelski im. Jana Pawła II. Będziemy się też intensywnie przygotowywali do przyszłorocznych Światowych Dni Młodzieży.

Jak się można zapisać na pielgrzymkę?
Do 23 lipca w parafiach, później w sekretariacie przed archikatedrą, który będzie czynny w godz. 10 - 17. Dla tych, którzy nie mogą się wybrać na pielgrzymkę, został stworzony fundusz "Idę z Tobą". Szczegóły na www.pielgrzymka.lublin. pl.

Ksiądz Mirosław Ładniak

Święcenia kapłańskie przyjął w roku 1993, pracę duszpasterską rozpoczął w Wąwolnicy. Obecnie pracuje w Lublinie, jest rektorem kościoła pw. św. Wojciecha oraz dyrektorem Domu na Podwalu. Zawodowo kapelan wojewódzki Państwowej Straży Pożarnej w stopniu mł. bryg. Od 1997 do 2009 roku dziennikarz i szef Radia Młodych redakcji młodzieżowej Radia eR, prowadził program "Rozmowy na czasie".

Od 1992 r. szef służb pielgrzymkowych. Pomysłodawca i organizator Festiwalu Piosenki Pielgrzymkowej w Wąwolnicy. Od 2006 r. dyrektor pielgrzymki archidiecezji lubelskiej na Jasną Górę. Od 2003 r. pomysłodawca i dyrektor Koncertów Chwały w uroczystość Bożego Ciała w Lublinie.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski