Fajne miasto do rezygnacji

Zwyciężczyni konkursu na logo Centrum Spotkania Kultur wycofała swój projekt z obiegu. Jak czytamy: "…dała wyraz sprzeciwu wobec wrogich pomówień i komentarzy pod jej adresem". Jeśli już, to: "…dała wyraz sprzeciwowi" , ale nie wszystko, pod czym podpisuje się dyrektor CSK, tym bardziej - nowo mianowany, choć podobno doświadczony w kulturze i promocji, musi być prawidłowo sformułowane. W końcu, nie jest on od gramatyki, tylko od rządzenia.

Narzekaniom i pretensjom nigdy nie będzie końca, bo taki mamy naród. Tłumy internetowych, "toaletowych pisarczyków", ociekających nienawiścią do wszystkiego i wszystkich, codziennie równają z ziemią pomysły i dokonania innych. Dlaczego "toaletowych?" Kiedy nie było anonimowości internetu, tylko zamknięcie się w publicznej toalecie i wypisywanie na ścianach dawało osłonę prymitywnemu tchórzostwu.

Narzekania muszą mieć jednakowoż jakieś podłoże. Głoszone przedwyborczo hasła o "kraju w ruinie i zgliszczach" wywołują jedynie refleksję o ich autorach, którzy chyba nie ruszają się poza własny barłóg, lub mają dysfunkcję pamięci długotrwałej.

Faktem jednak jest, że wiele pomysłów, czasem najprostszych w realizacji, a ułatwiających nam wszystkim życie, napotyka ścianę niechęci i obojętności tych, których podpis wymagany jest, niestety, by skierować je do realizacji. Po kilku próbach odechciewa się jakiejkolwiek formy aktywności. Tym bardziej, im częściej widzi się potem własne projekty, realizowane przez innych, zadziwiająco powtarzalnie trwających na rynku.

Podsumowując, czy oznacza to wszystko, że głoszę beznadzieję i wołanie o rezygnację z jakichkolwiek starań? Wręcz przeciwnie. "Róbmy swoje", według zasady, która dotyczy, na przykład, miłości. Kocha się przecież nie za coś, ale - mimo wszystko. Żal mi jedynie tych wszystkich moich znajomych, którzy rezygnują ze swoich ideałów i zasad, by podporządkować się wszelkiej maści tłumokom na stanowiskach.

Cóż, jeść trzeba…