71-latek z Lublina w marcu tego roku strzelił do kota sąsiadów z wiatrówki. W sądzie tłumaczył że, zwierzę wskakiwało na karmnik i przeganiało ptaki, które mężczyzna dokarmiał. W piątek sąd skazał Ryszarda J. na sześć miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata. Dodatkowo będzie musiał zapłacić 400 zł grzywny i 500 zł na rzecz schroniska dla zwierząt w Lublinie. Ryszard J. to emerytowany policjant. – Strzelał nagminnie i to gdzie popadło. Sam mi się pochwalił, że potrafi zabić ptaka siedzącego na drzewie – wspomina Łukasz Budzyński, właściciel zastrzelonej kotki Kleo.
Do zdarzenia doszło 10 marca na ul. Pszczelej w Lublinie. Właściciel kota zauważył jak jego sąsiad stoi w oknie i celuje do czegoś z wiatrówki. Po pewnym czasie zauważył, jak sąsiad wyszedł na posesje z taczką, do której załadował kota. Pan Łukasz zaczął szukać swojego pupila w domu. Kiedy go nie znalazł poszedł za sąsiadem. 71-latek powiedział właścicielowi zwierzaka, że zastrzelił jego kota i zamierza go zakopać.
71-letni mężczyzna przyznał się do winy. Tłumaczył, że nie wiedział, że to kot sąsiada. Jak powiedział, zwierzę przeszkadzało mu, bo przeganiało ptaki, które on dokarmiał. - Sąsiad w dalszym ciągu czuje się bezkarnie. Wcześniej żyliśmy w zgodzie, a teraz nas nawet nie przeprosił. Kleo naprawdę dużo dla nas znaczyła – zapewnia Magda Budzyńska, żona właściciela kotki.
Sąd też nie dał wiary relacjom 71-latka. – Podejrzany twierdził, że strzelał do kilku kotów, chcąc przegonić je od ptaków, które podejrzany dokarmiał. Jednak w pobliżu miejsca zdarzenia nie znajdowały się żadne karmniki dla ptaków – uzasadniał wyrok sędzia.
Larry w nowej rodzinie, inne czekają
Trochę więcej szczęścia miały inne zwierzaki z naszego regionu. Opisywany na naszych łapach przypadek psa Larrego, zjadanego żywcem przez larwy, znalazł szczęśliwy finał. Piesek został adoptowany przez rodzinę ze Śląska.
Pies Larry dostał drugie życie i nowy dom na Śląsku
Opisywaliśmy też sprawę psa Borysa, którego łapa utknęła w oknie. Jak się okazuje piesek nie może znaleźć nowego domu. – Jedna rodzina z Kalinowszczyzny zabrała Borysa do siebie. Jednak minęło pół dnia i został nam zwrócony. Dlaczego? Bo zrobił siusiu na dywan. Teraz znowu czeka aż ktoś go przygarnie – mówi Elżbieta Tarasińska, prezes stowarzyszenia „Lubelski Animals”.
Lublin: Pies zaklinował się w oknie. Właściciel zrzekł się do niego praw (WIDEO)
A co z suczką znalezioną w rzece Wieprz z przywiązanym do szyi kamieniem? – Zwierze jest leczone, ma poważną nużycę (pasożyty pod skórą) na pyszczku i szyi. Zgłaszają się do nas osoby chętne, by go adoptować, nawet z zagranicy, jednak jest jeszcze zbyt chory, by było to możliwe. Ciągle przebywa w klinice – mówi Urszula Rzeszutek z fundacji Viva!.
Przywiązał suczce kamień do szyi i wrzucił do Wieprza. Nagroda za ujęcie sprawcy
Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?