Nowe przepisy: Sprzedawca węgla musi spisać nasze dane

Od 2 stycznia na węgiel i koks nałożony został podatek akcyzowy. Od jego płacenia zwolnione są m.in. gospodarstwa domowe, żłobki i kluby malucha, szpitale oraz domy pomocy społecznej. Żeby sprzedawcy wiedzieli, czy do ceny opału doliczyć akcyzę (40 zł do każdej tony węgla), przeprowadzić muszą szczegółowy wywiad.

- Pytam klienta kim jest, gdzie będzie używał węgla i w jakim celu. Przepisy są nowe i wiele osób o nich nie wie, dlatego zarzucają mi wścibstwo. Klienci są zdziwieni i mówią, że to jakaś paranoja - irytuje się Barbara Szarafin ze składu węgla PRSW sp. z o. o. w Zamościu.

Wszystkie informacje zebrane od kupującego wraz z jego nazwiskiem i adresem, sprzedawcy zapisują na specjalnym formularzu. Drukują cztery jego egzemplarze i wszystkie podpisują razem z kupującym. Oznacza to, że każda transakcja jest dłuższa o około 15 minut.

- To będzie tworzyć kolejki i mnóstwo frustracji. Wściekli będą klienci i wściekły będzie sprzedawca, który to wszystko będzie musiał potem podliczyć. Skończyłem administrację, ale te papiery trochę mnie przerażają - przyznaje Jakub Repeć ze Składu Opału Intervic Group. - Raz w miesiącu wszystkie transakcje będziemy musieli wpisać w zestawieniu dla Urzędu Celnego.

- Wszystkie zestawienia zostaną przeanalizowane - zapowiada Mirosław Terlikowski, starszy ekspert służby celnej Wydziału Podatku Akcyzowego i Gier Izby Celnej w Białej Podlaskiej. - Sprawdzimy, czy zwolnienie z podatku było zasadne. Mamy na to 5 lat, dlatego przedsiębiorcy muszą przez ten czas archiwizować wszystkie dokumenty dotyczące kupna i sprzedaży węgla.

Celnicy nie wykluczają także, że będą odwiedzać prywatne mieszkania. Osoby fizyczne nie muszą jednak przechowywać dokumentów kupna opału.