Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Człowiek Motoru podglądał Wisłę

Marcin Puka
Mirosław Kosowski ciągle szuka nowych możliwości zawodowego rozwoju
Mirosław Kosowski ciągle szuka nowych możliwości zawodowego rozwoju Przemysław Szyszka
Z Mirosławem Kosowskim, drugim trenerem Motoru Lublin rozmawia Marcin Puka.

Przebywał Pan na stażu szkoleniowym w zespole mistrza Polski Wiśle Kraków. Skąd się wziął ten pomysł?

Zadecydowała przede wszystkim chęć dalszego rozwoju w zawodzie trenera. Najwięcej można skorzystać ucząc się od najlepszych i takie możliwości dawał mi staż w Wiśle. Wcześniej na kursokonferencji w Warszawie rozmawiałem ze szkoleniowcem Wisły Maciejem Skorżą o ewentualnym stażu. Wyraził zgodę, a ja skorzystałem, bo akurat w pierwszej lidze była dwutygodniowa przerwa.

Na czym polegała Pana praca w Grodzie Kraka?

Głównie obserwowałem kilkudniowy mikrocykl treningowy Wisły. Uczestniczyłem w treningach, odbyłem kilka rozmów ze wszystkimi trenerami, pracującymi z pierwszym zespołem na temat spraw szkoleniowych. Z Maćkiem o prowadzeniu zespołu, jego taktyce i innych niuansach. Z drugim szkoleniowcem Rafałem Janasem poruszaliśmy tematykę związaną z kształtowaniem cech motorycznych w mikrocyklach okresu startowego, jak również przygotowawczego. Z Andrzejem Bahrem rozmawialiśmy na temat fizjologicznych aspektów prowadzenia drużyny, m.in. o indywidualizacji zajęć. Bacznie przyglądałem się też treningowi bramkarskiemu, prowadzonemu przez Jacka Kazimierskiego.
Pobyt rozpocząłem od obserwacji spotkania Pucharu Polski, pomiędzy Wisłą a Górnikiem Zabrze (Wisła wygrała 2:1 - red.), a sfinalizowałem obejrzeniem meczu Wisła - Ruch (2:0 - red.).

Czy to, co było prowadzone na treningach Białej Gwiazdy miało przełożenie na boiskowe dokonania w meczu o mistrzowskie punkty?

Tak. Dodatkowo były realizowane założenia taktyczne, ustalone podczas odprawy. Wisła grała ofensywnie, zresztą jak w każdym meczu. Prowadziła dużo akcji skrzydłami i wykorzystując szybkich napastników grała prostopadłymi podaniami. I po jednej z nich Paweł Brożek strzelił gola, a drugie trafienie zaliczył Junior Diaz po stałym fragmencie gry, które także są ćwiczone na treningach.

Co można przenieść na podwórko lubelskiego Motoru?

Wiele. Sporo rzeczy już robiliśmy dotychczas, jednak żeby przełożyć więcej nowych elementów na lubelski grunt, potrzeba większych możliwości organizacyjno-finansowych, bo to warunkuje całokształt pracy. Mam tu na myśli bazę treningową, boiska, siłownię, odnowę biologiczną, badania medyczne, wydolnościowe czy zaplecze multimedialne. To wszystko Wisła ma na miejscu.

Wisła gra systemem 4-4-2, a Motor 4-3-3. Będą jakieś zmiany przed niedzielnym meczem derbowym pomiędzy Motorem a Górnikiem Łęczna?

Mogą być delikatne modyfikacje, ale nie jest tak łatwo zmienić system gry w trakcie rozgrywek. Żeby zmienić system gry z dnia na dzień, trzeba czasu, a zacząć można od drobnych korekt.

Poznał Pan kilku piłkarzy Wisły, miał okazję z nimi rozmawiać. Czy noszą głowy wysoko, czy może to normalni, zwykli ludzie?

To normalni ludzie. Nie są zmanierowani, a wręcz przeciwnie są otwarci, koleżeńscy. Miło było patrzeć na podejście takich piłkarzy jak Piotr Brożek, Rafał Boguski, Mauro Cantoro, Cleber czy Junior Diaz, zarówno do gry w piłkę, jak i do życia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski