Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wiatr w oczy biednym lubelskim piłkarzom

Marcin Puka
Paweł Kowalczyk (z prawej) stracił wczoraj pieniądze i telefon. Złodzieje okradli także Janusza Iwanickiego (z lewej).
Paweł Kowalczyk (z prawej) stracił wczoraj pieniądze i telefon. Złodzieje okradli także Janusza Iwanickiego (z lewej). Karol Wiśniewski/Polska Kurier Lubelski
Piłkarzy pierwszoligowego Motoru Lublin okradziono podczas wtorkowego treningu. Stracili pieniądze, karty bankomatowe, zegarki i telefony komórkowe. - Nie dość, że w klubie się nie przelewa, to jeszcze wisi nad nami jakieś fatum - mówią zawodnicy.

Część piłkarzy, na szczęście, przebierała się w innym pomieszczeniu, dlatego nic im nie zginęło. Wcześniej na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich, którego właścicielem jest miasto, dochodziło już do drobnych kradzieży. Zawodnicy stracili m.in. sprzęt sportowy.

We wtorek, gdy piłkarze trenowali, prawdopodobnie dwóch sprawców stało na czatach, a jeden dorobionym kluczem otworzył drzwi do szatni. Po splądrowaniu pomieszczenia sprawcy rzucili się do ucieczki, a za nimi ruszyli piłkarze. Niestety, złodzieje byli już nieuchwytni, ale niedługo powinni dostać nauczkę za swoje czyny. - Na stadionie jest monitoring działający przez całą dobę, więc będzie można odtworzyć taśmę z nagraniem. Trzeba tylko zwrócić się z prośbą do MOSiR w Lublinie - mówi Grzegorz Szkutnik, dyrektor Motoru.

Wczoraj dodzwoniliśmy się do dyrektora MOSiR Mariusza Szmita, który o całej sprawie dowiedział się od nas. - Nie będę komentował tej sytuacji dopóki nie zapoznam się ze szczegółami - mówił Szmit.

Po półgodzinie pojawiła się policja, która prowadzi dochodzenie w tej sprawie. Najbardziej poszkodowany został napastnik Motoru Paweł Kowalczyk, który stracił m.in. pieniądze, kartę bankomatową i telefon komórkowy. Okradziono także m.in. bramkarza Piotra Stachurskiego (stracił 300 zł), obrońcę Macieja Tywoniuka, pomocnika Rafała Wawrzyńczoka, napastników Piotra Kamińskiego i Janusza Iwanickiego. - To przechodzi ludzkie pojęcie. Straciłem telefon i zegarek, który dostałem od swojej dziewczyny Asi - mówi pomocnik Rafał Król, kolejny poszkodowany. Złodzieje działali bardzo szybko, bowiem krótko po kradzieży telefony zawodników były głuche. Uciekając, zdążyli je wyłączyć.

Być może do tak zuchwałych kradzieży by nie dochodziło, gdyby Motor dysponował własnym obiektem lub byłby to obiekt wyłącznie sportowy, na który nikt nie ma wstępu. Tak jest na przykład w Kielcach, gdzie stadion miejski przez całą dobę jest strzeżony przez ochroniarzy. Tymczasem na stadionie miejskim w Lublinie mamy... naukę jazdy czy sklepik kibiców i każdy może wejść na obiekt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski