Przykręcili kurek

W oficjalnym oświadczeniu spółdzielni można przeczytać, że: "Nie wyklucza się również możliwości zakupu usług związanych z odnową biologiczną oraz przewozów autokarowych dla pracowników spółdzielni w ramach wykorzystania funduszu socjalnego. Z formalno-prawnego punktu widzenia możliwe jest również dofinansowanie konkretnych przedsięwzięć organizowanych przez stowarzyszenie LKS Orlęta z funduszu społeczno-wychowawczego, którego dysponentem jest Rada Nadzorcza Spółdzielni".

Dobrą wiadomością, jaką przekazał zarząd jest fakt, że zawodnicy i trenerzy nadal mogą pracować w firmie, na takich samych zasadach jak inni pracownicy. - O wszystkim dopiero co się dowiedzieliśmy - komentuje Marek Majka, trener radzynian. - Wśród zawodników nastąpiła konsternacja. Z pewnością nie ma takiej możliwości, aby 80-letni klub rozpadł się z dnia na dzień. Pozostaje jednak kwestia poziomu sportowego. Kibicom zależy na trzeciej lidze, warto więc byłoby klub utrzymać.

Niestety, jest już pierwsza ofiara zawirowań. Za współpracę z Orlętami podziękował stoper Damian Pietroń, który wiosną będzie grał w Wiśle Puławy. Czy za nim pójdą inni? Tego na razie nie wiadomo, ale po ostatnich ruchach wszystko jest możliwe. Rozmowy z zawodnikami są zaplanowane, ale pod nieobecność prezesa Jana Brożka wszystkie działania są zawieszone. - Oficjalnie ustosunkujemy się do tych informacji podczas zebrania klubowego zarządu, które odbędzie się na przełomie listopada i grudnia - deklaruje Zbigniew Luty, wiceprezes klubu.

W oświadczeniu zarządu Spomleku czytamy jeszcze: "Mamy nadzieję, że okres do rozpoczęcia wiosennej rundy rozgrywek zostanie wykorzystany na zmiany w funkcjonowaniu stowarzyszenia LKS Orlęta, zmierzające do podjęcia na bazie istniejącego majątku działalności gospodarczej, co umożliwi zasilenie przez SM Spomlek budżetu klubu na rynkowych zasadach".