Piłkarze Motoru Lublin jak i Stali Stalowa Wola w rundzie jesiennej zawodzą. Działacze Motoru postanowili wstrząsnąć zespołem, który nie odniósł jeszcze zwycięstwa. Zmienili trenera, Mariusza Sawę zastąpił Piotr Świerczewski. Natomiast Mirosław Kalita, szkoleniowiec Stali złożył rezygnację z piastowanej funkcji, ale po rozmowach z działaczami dał sobie ostatnią szansę. Zapowiedział jednak, że w przypadku przegranej w Lublinie poda się do dymisji.
Świerczewski (w protokole meczowym wpisany był jako menedżer Motoru, a jako trener widniał… Mariusza Sawa, wszystko przez to, że nowy trener Motoru nie ma licencji uprawniającej do prowadzenia drużyny w drugiej lidze, chociaż jest uczestnikiem kursu na trenera UEFA A) zapowiadał, że nie dokona żadnej rewolucji kadrowej. I tak się stało. Do składu w miejsce Dawida Ptaszyńskiego wrócił pauzujący wcześniej za żółte kartki Piotr Klepczarek. Miejsce w podstawowej jedenastce stracił Brazylijczyk Diego, a zamiast niego od początku zagrał Rafał Niżnik. Szansę dostał także Radosław Kursa. Świerczewski nie zmienił ustawienia Motoru, który wciąż grał z jednym napastnikiem, ponieważ Damian Szpak, zagrał na prawej pomocy. Kalita niczym nie zaskoczył i w Lublinie jego zespół zagrał w ustawieniu 1-4-5-1. Dziwić mogło tylko, że mecz na ławce rezerwowych zaczął były piłkarz Motoru Wojciech Białek. Natomiast inny były zawodnik żółto-biało-niebeskich Przemysław Żmuda zagrał od początku na środku obrony.
Początek spotkania ułożył się wyśmienicie dla gości. Już w 20 sekundzie objęli oni prowadzenie. Prawą stroną boiska przedarł się Artur Cebula, zagrał piłkę wzdłuż bramki, a nadbiegający Wojciech Fabianowski strzałem z pięciu metrów nie dał szans Mateuszowi Oszustowi.
Żółto-biało-niebiescy próbowali otrząsnąć się z szoku, ale nie potrafili przebić się przed defensywę gości. Z dystansu bardzo niecelnie strzelał Karol Kostrubała. Na boisku poza walkę, wiele się nie działo, a kibice Motoru z trybun głośno domagali się dymisji prezesa Motoru Roberta Kozłowskiego. Na pożegnanie machali mu też białymi chusteczkami. Warto też dodać, że publiczność była bardzo liczna - około 2,5 tysiąca fanów pojawiło się w sobotę na stadionie miejskim.
Aż wreszcie od 16 min gospodarze wzięli się do pracy. Najpierw celu chybił Kursa, a następnie po rzucie rożnym wykonywanym przez Klepczarka, niecelnie główkował Kostrubała, a z ostrego kąta źle uderzał Damian Szpak. Wydawało się, że bramka dla Motoru to kwestia czasu.
I ta w końcu padła, ale było to kolejne trafienie dla gości. Na Al. Zygmuntowskich zapanowała konsternacja, gdy w 27 min Mateusz Kantor, ładnym strzałem z 20 metrów umieścił piłkę w samym środku lubelskiej bramki.
Motor znów coś próbował zdziałać, lecz bardzo niecelnie z dystansu strzelał Niżnik. Do siatki, ale na szczęście dla Motoru, do bocznej trafił za to zawodnik Stali Damian Łanucha, więc nie było 0:3. W 35 min lublinianie stworzyli sobie wyśmienitą okazję do zmniejszenia strat. Z rzutu wolnego dośrodkował aktywny Klepczarek, a piłka po strzale Chorwata Ivana Jovanovica, przeszła minimalnie obok bramki przyjezdnych. W 36 min tylko przytomna interwencja Mateusza Oszusta zapobiegła utracie przez Motor kolejnego gola. Bramkarz żółto-biało-niebieskich wybiegł ze swojej bramki i uprzedził czyhającego na swoje drugie trafienie Fabianowskiego. W 45 min, z rzutu wolnego tuż obok bramki strzelał Klepczarek, a za chwilę sędzia odgwizdał koniec pierwszej połowy, w której drużyną lepszą byli goście.
Na drugie 45-minut obydwie drużyny wyszły bez zmian w składach. I znów niewiele zabrakło, żeby tak jak w pierwszej połowie, goście szybko strzelili gola. Wyborną okazję miał Fabianowski, lecz piłka po jego strzale minimalnie minęła słupek bramki strzeżonej przez Oszusta. W 47 min, z rzutu wolnego dobrze przymierzył Niżnik, ale piłkę zdołał odbić Bartłomiej Dydo.
Świerczewski postanowił spróbować coś zmienić w grze swojego zespołu, wpuszczając na boisko Pawła Piceluka , Kacpra Horodeńskiego, a później Rafała Węskę I Patryka Czułowskiego. Niewiele to pomogło, goście się cały czas umiejętnie bronili. Jednak w pewnym momencie nerwowo nie wytrzymał Damian Łanucha, który pokazał brzydki gest lubelskiej publiczności i sędzia słusznie ukarał go żółtą kartką.
Od 79 min motorowcy musieli grać w dziesiątkę. Za drugą żółtą kartkę boisko musiał opuścić Łukasz Matuszczyk. I o dziwo grając w osłabieniu stworzyli sobie najlepszą okazję do strzelenia gola. Jednak po główce Węski z 5 metrów kapitalną interwencją popisał się bramkarz Stali. Za chwilę piłka po uderzeniu z ostrego kąta innego zmiennika Piceluka trafiła w boczną siatkę.
Motor Lublin - Stal Stalowa Wola 0:2 (0:2)Bramki: Fabianowski 1, Kantor 27
Sędziował: Piotr Lasyk z Bytomia
Widzów: 2500
Motor: Oszust - Falisiewicz, Karwan, Matuszczyk ŻŻ C 79, Klepczarek - Szpak (82 Czułowski), Kursa Ż, Niżnik (59 Horodeński), Kostrubała, Ciarkowski (60 Piceluk) - Jovanović (70 Węska). Trener: Piotr Świerczewski
Stal: Dydo - Kantor, Żmuda, Czarny, Sikorski - Popielarz (90 Turczyn), Horajecki, Cebula, Łanucha Ż, Getinger (81 Kachniarz) - Fabianowski Ż (88 Białek). Trener: Mirosław Kalita
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?