Echo Investment zrezygnuje z górek czechowskich?

Do końca września ratusz ma podpisać z EI porozumienie w sprawie skrzyżowania. Określa ono m.in. wysokość kar, jakie zapłaci spółka, jeśli nie rozpocznie inwestycji w określonym czasie. To kluczowy dokument - bez niego radni nie zmienią planu a wtedy Echo mogłoby na górkach zrobić najwyżej park. Pierwotnie miał być podpisany w czerwcu ale EI przesunęło termin, tłumacząc się koniecznością dodatkowych analiz rynku.

Czy zaskakującą zapowiedzią dotyczącą realizacji skrzyżowania z miejskich (bądź pozyskanych np. z UE) pieniędzy prezydent chce zmusić inwestora do jednoznacznej deklaracji?- Po prostu robimy swoje. Czas upływa i pojawia się pytanie, co będzie jeśli Echo nie zechce przystąpić do porozumienia. A bez przebudowy skrzyżowania nie będziemy w stanie zakończyć projektu budowy dojazdów do obwodnicy Lublina - tłumaczy Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta. - Chociaż oczywiście mamy nadzieję, że dojdzie do porozumienia z EI. Wtedy wykreślimy kwotę dotyczącą skrzyżowania z projektu budżetu. Do końca września czekamy na decyzję spółki - dodaje.

Tymczasem Krzysztof Kwapisz, prokurent EI, podkreśla, że firma "jest do dyspozycji": - Czekamy tylko na wypełnienie pewnych ważkich ustaleń, które poczyniliśmy z prezydentem, a których realizacja zależy od miasta.
Kwapisz nie chciał zdradzić, o co dokładnie chodzi. - To tajemnica handlowa. Na pewno nie mam na myśli kosztów budowy skrzyżowania, bo te w całości jesteśmy gotowi wziąć na siebie.

- Żadnych dodatkowych ustaleń, poza publicznie znanymi, nie było - zapewnia Krzyżanowska.

Krzysztof Kwapisz wysuwa też wobec miasta zaskakujące spekulacje. - Nie sądzę, żeby prezydent, jako świetny menadżer, chciał obciążyć miejski budżet kwotą 60 mln zł. Może więc otrzymał intratną propozycję finansowania skrzyżowania np. od Galerii Zamek- powiedział nam w poniedziałek, przypominając sprawę firmy, która, wbrew wcześniejszym decyzjom ratusza, dostała od magistratu zgodę na powiększenie swojej inwestycji przy al. Unii Lubelskiej.

- Nie było żadnych takich uzgodnień - podkreśla Krzyżanowska.

***
Nie możemy zaakceptować tych zmian - tak jeszcze w kwietniu urzędnicy komentowali modyfikacje, które w projekcie Galerii Zamek zaproponował inwestor. Austriacka grupa Immofinanz, która przejęła inwestycję od lubelskiej spółki Isabeau wnioskowała o zgodę m.in. na powiększenie galerii. Ratusz był przeciwny. Ostatnio zmienił jednak zdanie. - Nie mieliśmy wyjścia. Naszą decyzję uchylił wojewoda, a następnie inwestor zastosował się do wszystkich naszych sugestii - tłumaczy Beata Krzyżanowska, rzeczniczka prezydenta.

Wydział Architektury UMLposypuje głowę popiołem i przyznaje, że w pewnych kwestiach nie miał racji. - Prawo szeroko dopuszcza zmiany w projekcie i nie określa ich granicy, ostatecznie stwierdziliśmy więc, że urząd sam też nie może jej wyznaczać, gdy inwestor nie narusza innych przepisów prawa - mówi Ewa Boguta, zastępca dyrektora Wydziału Architektury.

Dodaje przy tym, że inwestor uszczegółowił wszystkie wątpliwe kwestie. Chodzi m.in. o miejsca parkingowe, tereny rekreacyjne i układ drogowy. W przypadku parkingów urzędnicy chcieli dowiedzieć się tylko na jakiej podstawie wyliczono zapotrzebowanie na dokładnie 999 miejsc postojowych.

W odniesieniu do układu drogowego ratusz oczekiwał, że Austriacy zapewnią bezkolizyjne połączenie inwestycji z drogami miejskimi i terenami sąsiednimi. - Nalegaliśmy na konkretne rozwiązania, które inwestor ostatecznie nam przedstawił. Mowa jest tam m.in. o przebudowie ulicy Działkowej oraz połączeń z alejami Unii Lubelskiej i Tysiąclecia - wyjaśnia Boguta.

Immofinanz zadeklarował ponadto, że zadba o tereny zieleni przy rzece Bystrzycy. Miasto twierdzi, że wcześniej spółka wypowiadała się na ten temat dość nieprecyzyjnie.

Budowa galerii ma ruszyć jeszcze w tym roku.