- Ekipa powstała, ponieważ w ostatnim czasie nasiliła się liczba rozbojów w niektórych dzielnicach Lublina - przyznaje sierż. Anna Smarzak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Lublinie.
Funkcjonariusze dokładnie przeanalizowali zgłoszenia z ostatnich kilku miesięcy. Wtedy się okazało, że sprawcami brutalnych napadów jest kilka działających w mieście grup. Każda z nich odpowiadała za konkretny rewir. Do napadów najczęściej dochodziło w okolicy al. Warszawskiej, al. Kraśnickiej, ul. Leszczyńskiego, Ogrodu Saskiego, Narutowicza, Głębokiej i Nadbystrzyckiej. Jedna z grup działała w rejonie parku Ludowego i mostu nad Bystrzycą.
Sprawcy za każdym razem działali podobnie. Na swoje ofiary wybierali młodych ludzi. - W wielu przypadkach używali siły. Często dusili swoje ofiary, bili je lub straszyli nożem - mówi Anna Smarzak. Bandyci kradli telefony komórkowe, zegarki i pieniądze. - Osobom, które nie chciały spełnić ich żądań, grozili przypalaniem twarzy papierosem - mówią funkcjonariusze.
Jeszcze w listopadzie w ręce policjantów wpadło czterech bandytów. Byli to 19-letni Emil W., 19-letni Łukasz W, 18-letni Tomasz F. i 16-letni Mateusz G. Kilka dni temu zostali zatrzymani kolejni członkowie gangu: 38-letni Marcin K., 21-letni Arkadiusz B. i trzech 19-latków: Zbigniew W., Piotr J. i Daniel S. Wszyscy pochodzą z Lublina.
Bandyci mają na koncie kilkadziesiąt napadów. Policjantom udało się odzyskać część skradzionych łupów. Siedmiu przestępców trafiło do tymczasowego aresztu. Sprawą nieletniego zajmie się sąd rodzinny. Grozi im 15 lat więzienia. Policjanci zapowiadają, że to nie koniec śledztwa. - Bandyci mają na koncie jeszcze kilkadziesiąt innych przestępstw, których ofiary nie zgłosiły się na policję - mówi Anna Smarzak.
Funkcjonariusze czekają na sygnały od poszkodowanych i obiecują kolejne zatrzymania.
Tymczasem od początku tego roku w Lublinie doszło do 573 rozbojów. Wśród ofiar znalazł się 16-letni syn pana Piotra z Lublina. - To były dwa napady. Za pierwszym razem na przystanku przy ul. Sławinkowskiej, potem w okolicach Diamentowej. Młodzi bandyci za każdym razem żądali telefonu. Po jednym z napadów syn miał rozbity nos i wylew krwi do oka - opowiada ojciec. - Od tamtej pory żyjemy w strachu. Kiedy tylko mogę, wożę syna samochodem - przyznaje.
Piotr z zadowalaniem przyjął informacje o akcji. - To budujące, że funkcjonariusze zatrzymują dziewięciu bandytów. Tym bardziej że są to sprawcy rozbojów, którzy często pozostają nieuchwytni - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?