Ateistyczne billboardy jednak pojawią się w Lublinie

Billboardy są częścią kampanii prowadzonej przez lubelską Fundację Wolność od Religii. Sfinansowanych z darowizn ogłoszeń finalnie ma być 250. Póki co zawisną w Świebodzinie, Krakowie, Częstochowie, Poznaniu, Wrocławiu i Lublinie, choć to ostatnie miasto nie było do wczoraj pewne. Kilka agencji odmówiło udostępnienia powierzchni reklamowej.

Zdaniem prezesa Fundacji, Doroty Wójcik, jedna z nich, Modart Outdoor, odmówiła ze względu na drażliwą dla Kościoła treść (oficjalnie przedstawiciel firmy zaprzeczył tej wersji). W końcu billboardy zawisną za sprawą jednej z ogólnopolskich agencji, choć później: pierwszy pojawi się 1 października, kolejne: 16 października.

Kampania budzi w Polsce coraz większe emocje. Po opublikowaniu przez "Kurier Lubelski" tekstu na ten temat natychmiast pojawiły się głosy poparcia i sprzeciwu. Protestowali m.in. radny miejski Sylwester Tułajew i radny wojewódzki Marek Wojciechowski, uważając, że hasła "godzą w zbiorową tradycję", a posłanka PiS Gabriela Masłowska uznała akcję za "szaleństwo szatana". W Rzeszowie, gdzie też planowane są billboardy, senator Solidarnej Polski Kazimierz Jaworski zaapelował o całodobowe modlitwy, "w intencjach autorów akcji".

Jednocześnie pojawiły się głosy, wedle których kampania jest związana z Ruchem Palikota, choć przedstawiciele tej partii temu zaprzeczają.

Dorota Wójcik mówi, że nie ma zamiaru ukrywać, że ona sama należy do Ruchu Palikota, lecz cała akcja jest jak najdalej od polityki i nie wspiera jej żadna partia.

- Do Fundacji należą i popierają ją ludzie o różnych poglądach politycznych. Nam na zainteresowaniu polityków nigdy nie zależało. Okazuje się jednak, że wielu polityków chce na akcji coś ugrać. Co ciekawe: mimo bardzo stonowanych wypowiedzi przedstawicieli Kościoła - mówi.

Fundacja Wolność od Religii do tej pory zebrała z datków na rzecz kampanii 19 tys. zł