Pełniący obowiązki prezesa Bogdanki Zbigniew Stopa przypomniał, że Taras jest pracownikiem spółki w okresie wypowiedzenia, korzysta ze zwolnienia z obowiązku świadczenia pracy. - Korzysta też z praw pracowniczych i praw obywatelskich. Jak widać korzysta z tych praw skutecznie i w szerokim zakresie - stwierdził w komentarzu przesłanym w piątek Polskiej Agencji Prasowej.
Także związkowcy nie widzą nic niezwykłego w postępowaniu Tarasa. - Był prezesem przez cztery lata. Miał swoje sukcesy. Ma prawo bronić dobrego imienia - stwierdził Czesław Brzyski, zastępca przewodniczącego "Solidarności" w Bogdance.
Rada nadzorcza podawała w oficjalnym komunikacie, że powodem odwołania Tarasa były rozbieżności przy ocenie wyników audytu spółki i niechęć byłego prezesa do wdrożenia wytycznych podyktowanych w raporcie.
W czasie piątkowej konferencji Taras podkreślał, że wspomniany dokument był nierzetelny. - Ten raport, nie tylko w mojej ocenie, ale w ocenie całego zarządu był raportem nierzetelnym, opartym na błędnych założeniach i przesłankach - tłumaczył. Wskazał przy tym na cztery obszary sporne: kosztorysy robót, konkurencyjność przetargów, etykę w spółce i powiązania pracowników ze spółkami zewnętrznymi.
Zaznaczał, że największe znaczenie miała tutaj polityka personalna jaką prowadził zarząd. - To klucz do wszystkich pozostałych kwestii - podkreślał. - Spółka prowadziła zrównoważoną politykę w tym obszarze. Zatrudnialiśmy minimalną, niezbędną liczbę pracowników potrzebnych do wykonania wszystkich czynności pod ziemią, a część prac była zamawiana w drodze pozyskiwania pracowników z firm zewnętrznych - mówił. Podkreślał, że taka polityka wynikała z wysokich kosztów, które generują zatrudnieni. - W miarę rozbudowy kopalni rosła ilość zlecanych prac. Po zakończeniu intensywnego rozwoju kopalni ta ilość, docelowo, malałaby maleć. I w istocie spór dotyczył tego, czy powinniśmy zatrudniać nowych pracowników czy rozwijać firmę poprzez zlecanie prac - tłumaczył Taras. - Ja nie zgadzałem się z tezą, że należy zatrudniać nowych pracowników, bo oni generują bardzo wysokie koszty. Uważam, że należy się opierać tylko na niezbędnej ilości pracowników, a firmom outsourcingowym zlecać dodatkowe prace. Gdy pracownicy są niepotrzebni można rozwiązać z firmą umowę - wyjaśniał.
Z kolei Stopa w przesłanym komunikacie podkreślił, że audyt jest procedurą, która pomaga spółce w doskonaleniu jej działalności operacyjnej. - Zarząd spółki poważnie analizuje rekomendacje zawarte w raporcie Ernst&Young pod kątem zasadności ich wdrożenia w życie, oczywiście w zgodzie z obowiązującym prawem. Nadrzędnym celem zarządu jest wzrost efektywności poprzez m.in. odpowiednią politykę zakupową - stwierdził.
Stopa zaznaczył, że w spółce nie stwierdzono łamania prawa i powszechnie obowiązujących procedur np. ustawy o zamówieniach publicznych. - Takie samo stanowisko prezentował przewodniczący rady nadzorczej Witold Daniłowicz. Jesteśmy transparentną spółką spełniającą najwyższe standardy GPW - stwierdził.
Więcej o sytuacji w Bogdance (w tym rozmowę z odwołanym Mirosławem Tarasem) przeczytasz w jutrzejszym papierowym wydaniu Kuriera Lubelskiego.
Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?