Strefa płatnego parkowania: Parkingi to maszynka do robienia pieniędzy

- Przy czym nie wszystkie te środki trafią do kasy ratusza. Musimy z tych pieniędzy opłacić działalność firmy, która prowadzi strefę płatnego parkowania - zastrzegła Anna Machocka z biura prasowego ratusza.

Śródmiejska strefa płatnego parkowania działa od 1 października. Obejmuje 1700 miejsc w centrum Lublina. - Spełniła zakładany cel: w śródmieściu jest mniejszy ruch i łatwiej znaleźć miejsce do zaparkowania auta - dodała Machocka.

Strefa przynosi też niezły zysk. W ciągu miesiąca kierowcy kupili w parkometrach 109 304 bilety. Sprzedano też 651 abonamentów (100 zł za rok) dla mieszkających w obrębie strefy i 281 dla niepełnosprawnych (50 zł za rok). Kolejnych 521 abonamentów kupili pozostali kierowcy.

- Łączne dochody ze sprzedaży biletów i abonamentów wyniosły ok. 450 tys. zł - wyliczała Machocka.

To tylko o połowę mniej niż ratusz zarobił na sprzedaży biletów parkingowych w ub. roku. Wpływy za cały 2011 r. wyniosły 680 tys. zł, przy czym płatnych miejsc parkingowych było wówczas prawie trzy razy mniej.

- Wprowadzenie strefy nie miało na celu osiągnięcia korzyści finansowych. Chodziło przede wszystkim o uporządkowanie ruchu w centrum Lublina. Przy czym wpływy w kolejnych miesiącach nie muszą być takie jak za październik. Pamiętajmy, że abonamenty dla mieszkających w strefie i osób niepełnosprawnych są wydawane na cały rok - precyzowała Machocka.

Wpływy z biletów to nie jedyne dochody ze strefy. Kontrolerzy wystawili 2894 wezwania dla kierowców, którzy zaparkowali w strefie bez ważnego biletu, z czego 405 odwołało się od tej decyzji. "Mandat" za takie parkowanie wynosi 50 zł. A to oznacza, że ratusz może liczyć jeszcze na dodatkowe wpływy w wysokości ok. 120 tys. zł (za cały 2011 r. wpływy z tego tytułu sięgnęły 155 tys. zł).

Firma City Parking Group, która prowadzi strefę dostanie od miasta - do lipca 2016 roku - ponad 6,6 mln złotych.