Fundusz twardo się upiera przy stawce 51 złotych za tzw. punkt rozliczeniowy, a szpitale z całej Lubelszczyzny solidarnie nie godzą się na takie warunki. Chcą 60 zł. Dla chorych pat w rozmowach oznacza wielką niewiadomą, jak będą leczeni po Nowym Roku. - Nawet bez umowy na 2009 r. będziemy się starali, by jak najmniej ucierpieli na tym chorzy. Ale jeszcze nie mamy opracowanych awaryjnych rozwiązań. Póki co, wciąż jeszcze trwają negocjacje i trzeba liczyć na porozumieniem - podkreślała wczoraj Marta Podgórska, rzeczniczka prasowa szpitala klinicznego nr 4 w Lublinie.
Placówki w regionie miały nadzieję, że poniedziałkowy termin podpisania umów może jeszcze coś zmienić. Nic takiego się nie stało. Nie doszło nawet do rozmów dyrekcji lubelskiego funduszu z przedstawicielami szpitali Lubelszczyzny. - Nie mam zaproszenia na negocjacje - oświadczył wczoraj Jacek Solarz, dyrektor szpitala im. Jana Bożego w Lublinie. Solarz jest zarazem przewodniczący Konwentu Lubelskich Szpitali, powołanego do reprezentowania przed NFZ interesów większości placówek w regionie.
Jego zdaniem placówki służby zdrowia chcą się dogadać, ale NFZ też musi się wykazać elastycznością i nie trwać przy swojej początkowej ofercie, czyli 51 złotych za punkt.
Tymczasem dyrektor lubelskiego funduszu Tomasz Pękalski nie miał wczoraj nic nowego do zakomunikowania szpitalom w regionie. W piątek na naradzie w centrali NFZ Jacek Paszkiewicz, prezes funduszu, jasno dał do zrozumienia, że nie może być mowy o tym, by cena za punkt wzrosła powyżej 51 zł. O renegocjacji może być mowa co najwyżej w drugim półroczu. - Lubelski oddział NFZ zarezerwował na leczenie szpitalne w 2009 roku 1,3 mld zł. To o 5 proc. więcej niż w tym roku. Po-zwala to na podniesienie wartości punktu z 48 zł w tym roku do 51 zł w roku przyszłym - dodawał Łukasz Semeniuk, rzecznik prasowy NFZ w Lublinie.
W zapewnienia te nie wierzą jednak dyrektorzy szpitali. - W kwotach, o których mówi fundusz, nie ma pieniędzy, jakie w tym roku otrzymywaliśmy na podwyżki pensji dla lekarzy i pielęgniarek z tytułu tzw. ustawy wedlowskiej. Zgoda na 51 zł oznacza więc brak środków na wypłatę przyznanych pracownikom podwyżek. Można więc albo się zadłużać i nie zmniejszać poborów, albo zmniejszyć ludziom wynagrodzenia i mieć strajki w szpitalach. Obie sytuacje są złe i nie chcemy do nich dopuścić - wyjaśniali dyrektorzy szpitali.
Związki zawodowe lekarzy i pielęgniarek zawiedzione brakiem porozumień między NFZ a szpitalami zapowiedziały na dziś protesty pod centralą NFZ w Warszawie. W rozwiązanie problemu włączyło się ministerstwo zdrowia. Od wtorkowych rozmów w Warszawie zależy, jaką taktykę przyjmą oddziały funduszu w terenie.
Dziś także ma zapaść decyzja co do dalszego przedłużenia czasu niezbędnego do zakończenia negocjacji.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?