Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin: Księża rozpoczęli wizyty duszpasterskie

EP
Jacek Babicz
Ile ofiarować księdzu w czasie wizyty duszpasterskiej? 10, 20, a może 50 złotych? Niektórzy wierni nie mają nawet tyle. Księża coraz częściej przypominają, że koperta z pieniędzmi nie jest istotą wizyty duszpasterskiej.

Duchowni z kościoła AVE w Lublinie (parafia pw. św. Michała Archanioła) napisali na swojej stronie internetowej wprost: "Ofiary na potrzeby Kościoła są dobrowolne. Brak możliwości złożenia ofiary nie powinien być powodem nieprzyjęcia księdza w domu".

Wierni bardzo dobrze oceniają taki komunikat. - Ja, tradycyjnie, dam księdzu 50 złotych, ale nie wszystkich stać na taki wydatek. To dobrze, że ludzie dowiedzą się, że ofiara nie jest obowiązkowa - uważa pan Stanisław, emeryt z lubelskich Bronowic.

Duchowni przypominają, że głównym celem wizyty duszpasterskiej jest umocnienie wiary, wspólna modlitwa i rozmowa. - Wierni opowiadają często o swoich problemach, pytają o różne kwestie związane m.in. z sakramentami - wymienia ks. Kazimierz Gacan, proboszcz parafii pw. św. Agnieszki na lubelskiej Kalinowszczyźnie.

Wiele osób oczekuje takiej wizyty. - Od kilku lat po kolędzie przychodzi do mnie ten sam ksiądz. Rozmawiamy m.in. o malarstwie. Skończyłam historię sztuki, mam w mieszkaniu kopie różnych obrazów. Ksiądz zawsze zwraca na nie uwagę. To są bardzo miłe chwile - nie kryje Danuta Staniak, emerytka z Lublina.

Lubelscy księża pukają nie tylko do prywatnych mieszkań. Z kolędą chodzą także po akademikach. Taka wizyta rządzi się nieco innymi prawami. - Zaczynamy o godz. 20. Najpierw zapraszamy studentów na modlitwę na korytarzu, a potem odwiedzamy ich w pokojach - opisuje ks. Łukasz Pyda z Duszpasterstwa Akademickiego UMCS.

I przyznaje, że wizyty bywają zaskakujące. - Kiedyś zostaliśmy zaproszeni do pokoju, gdzie trwała impreza. Studenci byli bardzo otwarci, któryś z nich proponował nam nawet alkohol. Oczywiście odmówiliśmy. W trakcie wywiązała się długa, mądra dyskusja - wspomina ks. Pyda. - Innym razem jedna ze studentek usmażyła dla księży placki z jabłkami. Tłumaczyła, że chciała nas ugościć, jak najlepiej mogła, bo tak została wychowana - opowiada. Duchowny zaznacza jednak, że nie wszyscy studenci są tacy skorzy do rozmowy. - Zdarzają się piętra w akademiku, gdzie tylko kilka osób zaprasza nas do pokoju. Bywają też długie, trudne dyskusje z osobami, które przestały chodzić do kościoła. Wierzę, jednak że takie rozmowy przynoszą owoce, nawet, jeśli czasem trzeba na nie czekać kilka lat - podsumowuje ks. Pyda.

Warto wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski