Już teraz wymieniają woj. lubelskie i podlaskie jako regiony, które mają największe problemy ze skuteczną retencją wody na skalę nie tylko ogólnopolską, ale także europejską.
Pora suszy będzie przerywana od czasu do czasu nawałnicami, które mogą powodować krótkotrwałe powodzie. Zamiast czterech pór roku, będą tylko dwie - czytamy w raporcie ONZ. Zdaniem klimatologów, w najbliższej przyszłości czekają nas coraz cieplejsze zimy i coraz gorętsze lata.
Na szczęście te prognozy są znane od wielu lat. W 2004 r. każde województwo w kraju było zobowiązane do sporządzenia własnego "Programu gospodarki wodnej". Lubelszczyzna też ma taki plan, przyjęty uchwałą sejmiku wojewódzkiego w 2005 r. i jest w trakcie jego realizacji.
- Mamy najmniejsze zasoby wodne wód powierzchniowych nie tylko w kraju, ale i w Europie - potwierdza Andrzej Pichla, z-ca dyr. ds. inwestycji w Wojewódzkim Zarządzie Melioracji i Urządzeń Wodnych w Lublinie. - Zgodnie z najnowszymi danymi, tzw. wskaźnik dostępności wody dla ludności i gospodarki to iloraz średniego rocznego odpływu do ilości mieszkańców. W Polsce ten wskaźnik wynosi 1600 metrów sześciennych na mieszkańca w ciągu roku, a w Europie odpowiednio 4,5 tys. metrów sześciennych. Opracowane przez nas programy retencjonowania wody są w naszym województwie bezwzględną koniecznością. W ramach walki z suszą oddamy do eksploatacji zbiornik retencyjny w Nieliszu na rzece Wieprz, który zajmuje 888 hektarów powierzchni i ma pojemność 19,5 mln metrów sześciennych. Ponadto w latach 2006 - 2008 udało się zbudować 5 mniejszych zbiorników wodnych.
Ale potrzeby Lubelszczyzny są znacznie większe. - W 2009 roku postaramy się pozyskać unijne dotacje na modernizację i przebudowę kanału Wieprz-Krzna, który jest największym tego typu obiektem w Polsce i znajduje się niemal w całości w strefie pierwszej, czyli największego zagrożenia suszą w Lubelskiem. Dodam, że to aż 47,8 proc. powierzchni całego województwa - informuje dyr. Pichla.
Budowa dużych i mniejszych zbiorników retencyjnych to tylko kropla w morzu potrzeb, a unijne dyrektywy stanowią, że mamy na to czas do 2015 roku. Największe aglomeracje miejskie są od kilku lat w strefie tzw. lejów depresyjnych, co oznacza, że opady atmosferyczne są znacznie silniejsze np. poza Lublinem czy Kraśnikiem, niż w samych miastach. To w niedalekiej przyszłości może nawet spowodować przerwy w dostawie wody dla mieszkańców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?