PKS Wschód tłumaczy, że musi ograniczać liczbę nierentownych połączeń. Dlaczego jednak nie informował o tym pasażerów z odpowiednim wyprzedzeniem? Tego spółka dotąd nie wyjaśniła.
Lekarstwem na bałagan, spowodowany odwoływaniem co dzień kilku, często różnych, kursów, miało być opracowanie nowego rozkładu jazdy. Miał być gotowy w ubiegłym tygodniu, ale nadal nie funkcjonuje. Na stronie przewoźnika widnieje tylko komunikat, że "w najbliższym okresie mogą wystąpić pewne ograniczenia w wykonywaniu kursów". Po bliższe informacje pasażerowie są odsyłani do informacji telefonicznej lub na dworzec.
- Cały czas trwa analiza, sprawdzamy, które kursy są nierentowne, a których realizacja jest ekonomicznie uzasadniona. Te pierwsze znikną z rozkładu. Ile ich będzie, trudno mi na razie powiedzieć. Rozkład zacznie funkcjonować najpóźniej we wtorek, 29 stycznia - zapowiada Józef Penar, dyrektor lubelskiego oddziału PKS Wschód.
Próby oszczędzania przez przewoźnika przynoszą pasażerom także inne problemy. Pani Anna, lublinianka, wracała w ubiegłym tygodniu autobusem PKS z Krynicy. - Podstawiono tylko 19-osobowego busa, pasażerowie ledwie się w nim mieścili, bagaże trzeba było trzymać na kolanach. Jak tak można traktować ludzi? - pytała oburzona. Józef Penar tłumaczy, że to, jaki pojazd obsługuje dany kurs, jest uzależnione od liczby sprzedanych wcześniej biletów. - Jeśli wiemy, że w przedsprzedaży, czy za pośrednictwem internetu, sprzedało się tylko kilka biletów, wtedy wysyłamy busa. Widocznie tym razem więcej biletów podróżni kupili u kierowcy - mówi. - Jeśli był ścisk - przepraszamy pasażerów Nie można jednak zawsze przewidzieć wszystkiego - dodaje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?