Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Preppersi. Przygotowani na tsunami, epidemię, światową suszę i grad meteorytów

Dorota Krupińska
Mają bezpieczne kryjówki w razie nagłego zagrożenia, opracowane drogi ewakuacji i spakowane plecaki. Gromadzą setki kilogramów żywności i niezbędne narzędzia. Potrafią polować i tropić zwierzynę. Rozpalą ogień w każdych warunkach. To preppersi, którzy przygotowują się na kataklizm. Jednym z nich jest Krzysztof z Opola Lubelskiego.

Krzysztof najbardziej obawia się konfliktu zbrojnego. Sytuacja za wschodnią granicą nie napawa bowiem optymizmem. Poza tym, nieustannie, z różnych zakątków świata, dobiegają wieści o kolejnych atakach terrorystycznych.

Nie wyklucza również krachu ekonomicznego. Ostatnie wydarzenia w Grecji pokazały, że jest to realne i możliwe wszędzie. Całkiem prawdopodobny wydaje mu się także blackout, czyli długotrwały brak prądu. - Jesteśmy uzależnieni od elektroniki, kart płatniczych, pilotów, systemu komputerowego. Co się stanie z nami, jak zostaniemy bez prądu? Świat, jaki znamy, przestanie istnieć, a ludzie wyjdą na ulicę - przypuszcza.

Krzysztof został więc preppersem (od angielskiego prepar, czyli przygotowywać się - przyp. red.). Chce być samowystarczalny w razie najgorszego. Od kilku lat przygotowuje się na wszelkiego rodzaju zagrożenia. Uczy się, jak przetrwać, gdy wyłączą prąd, gdy z kranu przestanie lecieć woda, nigdzie nie będzie można kupić jedzenia, a trąby powietrzne zmiotą wsie.
Niezbędne zapasy: czterysta kilo kaszy pod ziemią

Przygotowania zaczął od gromadzenia zapasów. Wykopał z dala od ludzi skrytki, w których trzyma w sumie 400 kg kaszy, 200 kg mąki, 2 tys. litrów wody, świece, zapałki, krzesiwo. Schowki wykopał z dala od ludzi i wczesną wiosną, tak by nikt go nie zobaczył. Wtedy turyści jeszcze nie spacerują, a rolnicy już są zajęci pracą w polu. Skrytki są dobrze zabezpieczone przed mrozem, wodą i złodziejami. Kiedyś trzymał pod ziemią 100 konserw, ale puszki znaleźli ludzie z wykrywaczami metalu.
Co jakiś czas robi przegląd swoich zapasów, sprawdza daty ważności, dokupuje kolejne produkty. Obliczył, że suchego prowiantu powinno dla jego trzyosobowej rodziny wystarczyć na dwa lata

- Co się stanie, jeśli z powodu wojny, epidemii czy innych zagrożeń zabraknie jedzenia? Ludzie z miast ruszą na wieś w poszukiwaniu czegokolwiek. Trzeba się zabezpieczyć zawczasu - uważa.

Schowków ma kilka, wszystkie rozmieszczone na 140-kilometrowej drodze ewakuacyjnej, która biegnie z domu do schronu, w którym w razie niebezpieczeństwa ukryje się z rodziną. Schron, a w zasadzie ziemianka, to niewielkie pomieszczenie cztery na pięć metrów, ale jest w nim wszystko, co potrzebne, by w razie konieczności przeżyć. Ukrył w niej niezbędny sprzęt, maski przeciwgazowe, ubrania, koce. Jest i system solarny do podładowania telefonu, filtry do uzdatniania wody. - Gdy się ma odpowiednie narzędzia, można wiele zdziałać. Świder do drewna, piła i siekiera wystarczą, by zbudować dom - tłumaczy.
Zapasy ma również w domu. Na czarną godzinę trzyma miotacz oszczepów, a w drzwiach wejściowych zawsze stoi plecak.
Preppersi nazywają go plecakiem ucieczkowym. Krzysztof nigdy go nie rozpakowuje, aby w razie ewakuacji można go było szybko chwycić i wybiec. W środku jest karimata, koc, dwa śpiwory, naczynia do gotowania, trochę żywności, dwa litry wody, nóż, toporek, sznurek, klej, zestaw do szycia, apteczka, czekolada, papier ścierny wodny, scyzoryk, kompas, cukier, worki na śmieci. Taki sam plecak przygotował dla żony. Jego kieszenie też są pełne cennych przedmiotów. Nie rusza się z domu bez noża, krzesiwa, zapałek czy zestawu do szycia.

Prześpi się w lesie, wytropi zwierza

- Najważniejsze dla preppersa nie są zapasy, bo te łatwo stracić, szybko zużyć, ale wiedza, jak przetrwać. Umiejętność zdobycia wody w terenie, żywności, wiedza, jak rozpalić ogień, to jest ważne - zaznacza. Krzysztof nauczył się uzyskiwać żar przez pocieranie kawałka drewna o drewno, potrafi łowić na wędkę bez haczyka, wytropić i zabić zwierzynę oraz zakonserwować mięso. Wie, które rośliny można jeść, które leczą, a które szkodzą. Wiedzę przekazali mu zielarze, myśliwi, ludzie starsi.

- W razie biegunki najlepszy jest rozdrobniony i sparzony korzeń kobylaka. Zwęglone na ogniu liście podbiału to namiastka soli. Las to spiżarnia, a ludzie nawet nie wiedzą, ile można tu zjeść - mówi.

Krzysztof lubi las. Czuje się w nim bezpiecznie. Od czasu do czasu przeprowadza się do buszu. Mieszka tam tydzień, dwa. Raz zdarzyło się, że nawet ponad miesiąc. Idzie z tym, co ma w kieszeniach. Je jeżyny, maliny, borówki, pokrzywy. Śpi w szałasach, które sam buduje. - Wodę czerpię z rzek, źródeł i gotuje w znalezionych puszkach. Gdybym żył w takich warunkach dłużej, zacząłbym polować na zwierzęta. Człowiek jak musi, to sobie poradzi. Ludzie przeżyli w ten sposób przez tysiące lat. Tylko teraz zatraciliśmy tę wiedzę i umiejętności - opowiada.

Niewiele osób wie o jego przygotowaniach. Wtajemniczona jest żona i zaledwie dwóch przyjaciół. Tak jest lepiej. Jego zapasy są bezpieczne i nikt mu nie przypnie łatki szaleńca. Nie naraża się na złośliwe komentarze, kpinę, wymowne uśmiechy. Krzysztof jako preppers czuje się bezpieczniej.

Miasto to kiepskie miejsce, by przeżyć

Preppersi to osoby, które szykują się na gorsze czasy, na ekstremalne sytuacje, które mogą zagrażać ich życiu - począwszy od pożaru domu, ewakuacji z siódmego piętra, gdy klatka schodowa jest odcięta, zamieszek ulicznych, aż po klęski żywiołowe, katastrofy ekologiczne, brak prądu, wody, wojnę czy deszcz meteorytów.

Szacuje się, że w Polsce jest kilkadziesiąt tysięcy preppersów. Żyją w miastach i na wsiach. Pochodzą z różnych warstw społecznych, są w różnym wieku, pracują w różnych zawodach. Są wśród nich rolnicy, nauczyciele, marketingowcy. Jedni zakładają grupy i wspólnie działają. Nie kryją się ze swoją pasją i chętnie udzielają wywiadów. Inni pozostają w ukryciu i nie ujawniają się nawet przed sąsiadami czy znajomymi. To samotnicy. Ale wszystkich łączy wspólny cel: zgromadzić takie zapasy żywności i niezbędnych rzeczy, by przeżyć, uczą się, jak przetrwać, uprawiają survival i przygotowują sobie bezpieczne i dobrze wyposażone kryjówki, których lokalizacji nikomu nie zdradzają. Często są to ziemianki, schrony czy domki w ustronnych miejscach, na wsiach, lasach czy w górach. - Miasto to złe miejsce dla preppersa, by się schronić. Jedynym wyjątkiem, gdy trzeba by było w nim pozostać, jest epidemia połączona z zakazem opuszczania miejsca zamieszkania - mówi Maciej Tracz, preppers z Warszawy, z grupy Serrator Team.

- W mieście po prostu trudniej przetrwać, jest większe ryzyko, że w razie jakiejkolwiek katastrofy pojawią się agresywne bandy, które zaczną plądrować sklepy i mieszkania. Wtedy szybko zabraknie jedzenia i wody - tłumaczy.

Ale Maciej Tracz jest przygotowany i na to. Ma niezbędne zapasy, by przeżyć w mieszkaniu miesiąc, po tym czasie musi się ewakuować do swojej kryjówki. Ćwiczył różne scenariusze ucieczki - autem i na piechotę. Generalnie jest przygotowany na wszystko. Plecak ucieczkowy ma spakowany. Niejedna osoba zdziwiłaby się, gdyby zajrzała do bagażnika jego samochodu. Nie co dzień przewozi się łuk, maski przeciwgazowe, łopatę, wyciągarkę, zapasy żywności czy kanistry z benzyną.

Ważna umiejętność: jak przeżyć kilkanaście godzin w zaspie

Każdy preppers przyznaje, że najważniejsze w przetrwaniu jest nastawienie, wiedza i umiejętności. Dlatego ćwiczą tężyznę fizyczną, uprawiają survival, uczą się polować, strzelać z łuku, konserwować żywność, budować schron, chronić się przed atakiem zwierząt.

Ze zwykłego sznurka preppers bez problemu zrobi rozpałkę, a z worka wypchanego liśćmi - karimatę.

- Jeśli mam wiedzę, co z czego mogę zrobić, to mogę ją wykorzystać. I tak będę w stanie zrobić łóżko, linkę czy but. To wiedza i dobre nastawienie pozwoli nam przetrwać - zaznacza Maciej Tracz.

Doświadczeniem i umiejętnościami preppersi dzielą się na specjalnych szkoleniach, blogach, stronach internetowych. W czerwcu tego roku polscy preppersi spotkali się na pierwszym w kraju konwencie. Wystąpił na nim Krzysztof Lis z Warszawy, który wraz z kolegą Arturem Kwiatkowskim prowadzi blog "Domowy survival, czyli jak przetrwać trudne chwile i jak ułatwić sobie życie na co dzień". Na konwencie instruował słuchaczy m.in. jak przeżyć w zaspie kilkanaście godzin bez pomocy.
Lis preppersem został kilka lat temu. Ma zapasy żywności i niezbędne rzeczy w kilku miejscach, plecak ucieczkowy w dwóch wariantach i bezpieczną kryjówkę. Na swoim blogu pisze choćby o zastępczych źródłach ciepła, o zestawach przetrwania, i co zrobić z przeterminowaną żywnością. Co piątek na stronie pojawiają się scenariusze ćwiczeń w razie różnych ewentualności, np. jak się zachować, gdy wybuchnie pożar w domu.

Blog jest bardzo popularny, miesięcznie odwiedza go kilkadziesiąt tysięcy osób. - Ludzie pytają mnie o różne sprawy, jak przygotować dom zanim wybuchnie wojna albo jak zadbać o własne ujęcie wody - mówi Krzysztof Lis. - Piszemy o różnych sprawach, również o tych codziennych. Nie trzeba czekać na apokalipsę. Ostatnio opracowaliśmy scenariusz tego, co zrobić, gdy umrze małżonek, a mieszkamy w domu i nie wiemy, jak wyłączyć kocioł ogrzewania - opowiada.

Pożyteczne hobby czy szaleństwo?

- Jaka jest największa wartość tych ludzi? Taka, że zwracają nam uwagę na to, że w wyniku cywilizacji utraciliśmy tak wiele potrzebnych umiejętności - komentuje dr Paweł Fortuna, psycholog. Fortuna uważa, że preppersi to prawdziwi pasjonaci. A gromadzenie rzeczy potrzebnych jest pożyteczne.

- Często mamy w domu dużo rzeczy, tzw. przydasiów, które gromadzimy bez sensu, myśląc, że może kiedyś się przydadzą. Zapchane mamy nimi strychy i szuflady. A ci ludzie mają nad nami przewagę, bo wiedzą, na co te rzeczy im się przydadzą, umieją z nich coś zrobić - zaznacza psycholog. Specjalista jednak zwraca uwagę na granicę między pasją a zachowaniem odbiegającym od normy. - Gdy preppers swoje życie podporządkowuje wyłącznie gromadzeniu zapasów, szykowaniu się na najgorsze i szukaniu zagrożeń, których nie ma, to wtedy możemy już mówić o paranoi - zaznacza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Preppersi. Przygotowani na tsunami, epidemię, światową suszę i grad meteorytów - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski