Pisząc na swoim blogu o Jezusie, otwierającym niebo dla gejów i lesbijek, ks. Mieczysław Puzewicz chciał przysłonić swoimi poglądami chyba samą abdykację Benedykta XVI. Pomysł spalił jednak na panewce, bo były rzecznik kurii lubelskiej zapomniał, że jest już byłym rzecznikiem, a w kościelnej hierarchii parę osób stoi jeszcze nad nim. Jeżeli nawet politycy nie mogą w pełni wygłaszać swoich poglądów, bo są jeszcze władze klubu i partii, to co dopiero mówić o swobodnym wyrażaniu poglądów przez osobę, która zdecydowała się wstąpić w zhierarchizowaną strukturę Kościoła. Zastanawia mnie, czy tak doświadczony kapłan jak Mieczysław Puzewicz nie zdawał sobie sprawy, że wszelkie kwestie, jakie głosi publicznie, głosi nie tyle w imieniu swoim, co w imieniu Kościoła, który reprezentuje. Trudno w tym przypadku odbierać wizje księdza, jak nie przez pryzmat religii.
Przede wszystkim jednak, pisząc to, co napisał, ksiądz Puzewicz powinien bardziej rozwinąć swoją myśl. Powinien zrobić to choćby dla tych, którzy od księdza oczekują trochę więcej niż rzucania kontrowersyjnych haseł. Wszak w wierze katolickiej, czy szerzej w chrześcijaństwie, powodem do przekroczenia bram królestwa niebieskiego nie jest niczyja seksualność, czy choćby jej brak. Bóg nie będzie tam na górze dzielił wchodzących na hetero, homo, tych z długimi włosami, czy z krótkimi nogami itd.
Tam mamy być równi. Stosowanie przez księdza skrótów myślowych, jak ten z bloga, może bardziej zaszkodzić niż pomóc. Ale tak to zazwyczaj bywa, gdy duchowość ściga się z chęcią zaistnienia w mediach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?