Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Chciał wynająć pokoik, a dali mu apartament

Agnieszka Dziaman
Pan Ryszard chciał wynająć małe mieszkanko w centrum Lublina. Zgłosił się więc do Biura Nieruchomości "Kleczkowski".

Pośrednik wskazał kilka lokalizacji. Klient wybrał lokal przy ul. Ochotniczej. Kiedy handlowiec wprowadzał się do mieszkania okazało się, że mały pokoik przemienił się w cudowny sposób w komfortowe mieszkanie. Lepszego lokum klient nie mógł sobie nawet wymarzyć.

Pan Ryszard znalazł w szafie eleganckie garnitury. W wypełnionej po brzegi lodówce czekało frutti di mare, a nowoczesny telewizor miał wykupiony pełny pakiet TV cyfrowej. To wszystko w cenie wynajmu jednego pokoju. Klient nie zaprotestował, nie zgłosił żadnych uwag i nie wspomniał o tym, że doszło do wielkiej pomyłki. Pan Ryszard postanowił się cieszyć swoim szczęściem. Niestety, nie trwało ono długo.

Sielanka trwała zaledwie kilkanaście dni. Pławienie się w luksusie skończyło się bowiem w chwili, kiedy w drzwiach "jego" mieszkania stanęli prawowici właściciele. Dopiero wtedy wyszło na jaw, że klient biura miał wprawdzie zamieszkać przy Ochotniczej, ale po drugiej stronie ulicy... - Cóż, po prostu nasz handlowiec pomylił klucze - tłumaczy Tomasz Iwan z Biura Nieruchomości "Kleczkowski".

Podmienione mieszkania to jednak nie wszystko. Okazało się, że lokal, w którym zamieszkał pan Ryszard, wcale nie był przeznaczony na wynajem. Właściciele mieszkania kilka miesięcy wcześniej chcieli wprawdzie to zrobić, korzystając z usług "Kleczkowskich", ale zmienili jednak zdanie. Umowę zerwali, ale nie odebrali z biura jednej pary kluczy.

W zaistniałej, przykrej dla obu stron sytuacji "dziki" najemca, którym stał się mimowolnie pan Ryszard, musiał błyskawicznie opuścić lokal. - Zaproponowaliśmy mu nawet usługi przeprowadzkowe, a właścicielom chcieliśmy opłacić sprzątanie. Dodatkowo, chociaż nic nie zostało zniszczone, zaproponowaliśmy wypłatę odszkodowania za poniesione szkody psychiczne - wylicza Tomasz Iwan i zapewnia, że wiele razy padły przeprosiny ze strony biura.

Przedstawiciele agencji zapewniają również, że to ich pierwsza taka wpadka w ponad 20-letniej historii firmy. - Coś takiego! Naprawdę pomylili klucze? Może mi pani to opowiedzieć jeszcze raz - poprosił Zbigniew Gołąb, właściciel Lubelskiej Giełdy Nieruchomości oraz wiceprezes zarządu Regionalnego Stowarzyszenia Pośredników w Obrocie Nieruchomościami w Lublinie. Nie wierzył własnym uszom, gdy opowiadaliśmy mu tę historię.

- Od kiedy zajmuję się tą działalnością nie słyszałem o podobnej sytuacji. Musiał nastąpić niezwykły splot okoliczności, który sprawił, że sytuacja mogła się zdarzyć. Współczuję przedsiębiorcy oraz właścicielom mieszkania. Nikt nie chciałby się znaleźć na ich miejscu - kwituje Gołąb i zaraz dodaje, że czasami dochodzi do dziwnych sytuacji. Na przykład ludzie podmieniają meble w wynajmowanych mieszkaniach, a sprzedający swoje domy zabierają z nich żeliwne wanny - opowiada Zbigniew Gołąb.

PS Imię klienta "Kleczkowskich" zostało zmienione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski