Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dziś wyrok w sprawie brutalnego morderstwa na LSM

Agnieszka Kasperska
To już trzecia rozprawa Sławomira P. przed sądem okręgowym
To już trzecia rozprawa Sławomira P. przed sądem okręgowym Agnieszka Kasperska/archiwum
Dziś zapadnie wyrok w sprawie Sławomira P. Mężczyzna jest oskarżony o podwójne morderstwo na LSM w 2006 roku.

Do wstrząsającej zbrodni doszło w styczniu 2006 r. w jednym z bloków przy ul. Skrzetuskiego w Lublinie. Znaleziono tam zmasakrowane zwłoki 42-letniej Danuty B. oraz jej 26-letniej córki, Ewy B. Sprawca zadał ofiarom po kilkanaście ciosów tępym narzędziem. Dodatkowo ugodził Danutę B. nożem lub szpikulcem. Zabił też należącego do kobiet psa. Z mieszkania zabrał potem m.in. fotografie przedstawiające denatki oraz ich telefony komórkowe.

Sprawca nie zostawił żadnych śladów. Kilka miesięcy później o zabójstwa oskarżono jednak 33-letniego dziś Sławomira P., męża krewnej ofiar. Motywem zbrodni miało być podejrzenie, że Ewa B. nakłania jego żonę do rozwodu, którego mężczyzna nie chciał.

Oskarżony początkowo przyznał się do winy, ale nie podał okoliczności zbrodni. Później wycofał się jednak z zeznań, twierdząc, że do przyznania się zmusili go policjanci.

W pierwszym procesie mężczyzna został uniewinniony. Prokuratura i bliscy zabitych odwołali się od tego wyroku. Po jego uchyleniu Sławomira P. skazano na dożywocie. Także i ten wyrok został jednak uchylony przez lubelski Sąd Apelacyjny.
Podczas trzeciego procesu sędziowie postanowili sprawdzić, czy Sławomir P. zdążyłby popełnić zbrodnię w czasie, na który nie miał alibii.

Bezpośrednim dowodem na to, że Sławomir P. był tego dnia na LSM, miały być dotychczas tylko dane pochodzące ze stacji telefonii komórkowych. Wynikało z nich, że Sławomir P., mając przy sobie telefon, jechał w stronę Lublina i przemieszczał się po mieście.

- Powoływanie się na ten dowód jest pewnym nadużyciem - mówił już w pierwszym procesie sędzia Andrzej Kaczmarek. - Okazuje się, że wszystkie te stacje odbierają sygnał z terenów położonych pod Lublinem, czyli okolic gdzie mieszka oskarżony.

W ubiegłym roku sędziom przejechanie z Ciecierzyna, gdzie Sławomir P. mieszkał, na LSM zajęło niespełna 20 minut. Eksperyment nie okazał się jednak wiarygodny, bo w 2006 roku jeżdżono inną, dziś zamkniętą już, trasą.

Dowodem nie są także szczątki telefonów znalezione w szambie koło domu, w którym mieszkał oskarżony. Z opinii biegłych nie wynika bowiem z całą pewnością, że są to fragmenty aparatów ukradzionych ofiarom z mieszkania przy ul. Skrzetuskiego.

Obrońca Sławomira P. chce uniewinnienia swojego klienta.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski