Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Korupcja w piłce sięgnęła Motoru

Paweł Balcerek
Waldemar P. cieszył się szacunkiem kibiców. Co powiedzą o nim teraz?
Waldemar P. cieszył się szacunkiem kibiców. Co powiedzą o nim teraz? Przemysław Szyszka
Waldemar P., prezes Motoru Lublin w latach 2003-2008, został wczoraj zatrzymany przez pracowników Centralnego Biura Antykorupcyjnego i przewieziony do wrocławskiej prokuratury. Dziś ma usłyszeć zarzuty w związku z aferą korupcyjną, w którą był zamieszany lubelski klub.

Do zatrzymania doszło we wtorek ok. godz. 10.30. Funkcjonariusze CBA wkroczyli do gabinetu Waldemara P. w Urzędzie Marszałkowskim (były prezes Motoru zrezygnował z pełnionej funkcji, gdy obejmował stanowisko zastępcy dyrektora Departamentu Kultury, Edukacji i Sportu). - Funkcjonariusze najpierw przyszli do mnie, wylegitymowali się i powiedzieli, że zabierają naszego pracownika. Zaznaczyli, że nie jest to związane z obecną pracą. Mimo wszystko jest to dla mnie szok - zdradza Mirosław Korbut, dyrektor DKEiS.

P. jest drugą osobą z Motoru, którą zatrzymała prokuratura we Wrocławiu. W październiku podobna sytuacja spotkała Romana D., trenera i dyrektora. D. przyznał się do sześciu stawianych mu zarzutów, teraz skala jest większa. - Mamy kilkadziesiąt zarzutów - mówi krótko i tajemniczo Edward Zalewski z Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu.

Więcej informacji prokuratura nie udziela, ale nam udało się ustalić, że chodzi o sezony 2003/2004, kiedy Motor bronił się przed spadkiem z trzeciej ligi, i 2004/2005, gdy lublinianie próbowali awansować do drugiej. Walczyli wtedy z Heko Czermno i Tłokami Gorzyce, które ostatecznie awansowały. Jeśli rzeczywiście prokuratura postawi "kilkadziesiąt" zarzutów, nie można wykluczyć, że chodzi także o kolejne lata gry Motoru, za kadencji prezesa P.

- Biorę pełną odpowiedzialność za nasz awans w 2007 roku. Odkąd pracuję w Motorze (od 2005 roku - dop. red.), wydaje mi się, że nic nie działo się za moimi plecami i wiedziałem o wszystkim - zarzeka się Ryszard Kuźma, szkoleniowiec lublinian.

Śledztwo w sprawie korupcji w polskiej piłce trwa od 2005 roku. Waldemar P. jest 183. osobą zatrzymaną w związku z aferą. Do tej pory wrocławska prokuratura postawiła 58 osobom ponad 360 zarzutów.

Co w Motorze było fikcją i oszustwem, a co prawdą?

Waldemar P. przy okazji zatrzymania Romana D. mówił, że nie wie, co za jego plecami robił były dyrektor klubu. Wyznał także, że nigdy nie miał styczności z procederem korupcyjnym. Wczorajsze zatrzymanie podważa wiarygodność tych słów. To kolejny przykład, jak można odebrać kibicom wiarę w to, że to, co się ogląda jest prawdziwe.

P. został prezesem Motoru w październiku 2003 roku. Lublinianie grali wtedy drugi sezon po powrocie do trzeciej ligi. W sezonie 2002/2003 dzięki rewelacyjnej rundzie wiosennej udało się zachować ligowy byt. Nikt jednak nie chciał powtórki z rozrywki, a klub z marazmu miał podnieść właśnie P. Pojawił się w Motorze w trudnym momencie. Ekipa prowadzona przez Romana D. rozpoczęła bowiem rozgrywki od pięciu kolejnych porażek. Jego miejsce na trenerskiej ławce zajął Grzegorz Ko-mor, obecnie szkoleniowiec Stali Poniatowa.

Motor ostatecznie utrzymał się w lidze, chociaż w końcówce sezonu znów trenerem był D. To właśnie w 2004 roku były dyrektor lubelskiego klubu miał przyjąć łapówkę od Korony Kielce w wysokości 7 tys. zł (pozostałych pięciu zarzutów wobec D., prokuratura do tej pory nie ujawniła). - Nie pamiętam już dokładnie, ale gdy byłem trenerem nie groził nam ani awans, ani spadek. Co prawda graliśmy w kratkę, ale bezpośredniego zagrożenia degradacją nie było - wspomina Komor. Motor zakończył sezon na ósmym miejscu z 6-punktową przewagą nad Tomasovią Tomaszów Lub., która spadła do niższej klasy rozgrywkowej.

Trzeci sezon Motoru w trzeciej lidze miał być przełomowy. Sytuacja finansowa poprawiła się na tyle, że zatrudniony trener Jerzy Krawczyk miał powalczyć o promocję na zaplecze ekstraklasy. Lublinianie mieli jednak silną konkurencję w postaci Heko Czermno i Tłoków Gorzyce. Na meczach tej drugiej ekipy co jakiś czas pojawiał się w roli obserwatora Ryszard F., znany jako "Fryzjer", od którego zeznań w zasadzie na dobre rozpętała się afera korupcyjna w polskim futbolu. Motor uległ w Gorzycach 1:2, chociaż od 3 min prowadził po golu Pawła Maziarza. - Pamiętam, że było w tym meczu wiele walki, jak w każdym spotkaniu. Przegraliśmy po golu w 90 min, kiedy rywal trafił do bramki od słupka - mówi Krawczyk.

Motor przegrał, podobnie jak z Heko (0:1). Mimo wszystko jego losy ważyły się do ostatniej kolejki. Żółto-biało-niebiescy przed decydującym starciem mieli tyle samo punktów co Tłoki. Podopieczni Krawczyka musieli wygrać z Wierną Małogoszcz i czekać na wieści z Krakowa, gdzie Hutnik grał z ekipą z Gorzyc. Lublinianie po 31 min prowadzili już 3:0 (ostatecznie było 3:1) i do 71 min byli na drugim miejscu w tabeli, co dawało możliwość gry w barażach. W Krakowie było bardzo nerwowo (zawodnicy omal się nie pobili), ale bramka Wojciecha Fabianowskiego dała upragnione trzy punkty gorzyczanom. - Domysły były zawsze i wszędzie, ale chcę wierzyć, że nie awansowaliśmy, bo zabrakło umiejętności. Chociaż apetyty mieliśmy wyższe - przyznaje Krawczyk.

Szansa awansu w sezonie 2005/2006 została zaprzepaszczona już jesienią, kiedy Motor miał dziewięć oczek straty do Stali Stalowa Wola. P. zatrudnił więc Ryszarda Kuźmę, który szykował zespół do walki o wyższe cele w kolejnych rozgrywkach. I w 2007 r. Kuźma wywalczył promocję. - To, że wtedy jakiś mecz mógł być kupiony, to bzdura - zarzeka się szkoleniowiec. - Nie można czynić takich sugestii. Jestem przekonany, że w czasie mojej obecności w Motorze, nie było kupowania meczów - dodaje. Rok później Motor utrzymał się w lidze, w której gra do dziś.

P. opuścił Motor w 2008 r., bowiem otrzymał propozycję pracy w Urzędzie Marszałkowskim. Jest zastępcą dyrektora Departamentu Edukacji, Kultury i Sportu. Odpowiada m.in. za rozdzielanie pieniędzy, które UM przeznacza na dofinansowanie imprez sportowych w ramach współpracy z podmiotami pożytku publicznego. - Każde zatrzymanie osoby z instytucji, w której się pracuje jest smutne - mówi Leszek Burakowski, dyrektor generalny UM. - Sprawa ta nie dotyczy naszego urzędu, a samo usłyszenie zarzutów nie jest szczególnym wydarzeniem dla pracodawcy. Rozważamy jednak różne sytuacje.

Czy Waldemar P. może stracić pracę, gdy usłyszy zarzuty? - Będziemy postępowali zgodnie z kodeksem pracy. Waldemar P. jest w związku zawodowym, więc jest dodatkowo chroniony - wyjaśnia Burakowski. - Marszałek Grabczuk został poinformowany o zaistniałej sytuacji, my pracujemy normalnie. Mamy rozbudowane oddziały, więc nie powinno być uszczerbku przy wykonywaniu naszych zadań - dodaje Mirosław Korbut, dyrektor DKEiS.

Do zatrzymania doszło we wtorek ok. godz. 10.30. Funkcjonariusze CBA wkroczyli do gabinetu Waldemara P. w Urzędzie Marszałkowskim (były prezes Motoru zrezygnował z pełnionej funkcji, gdy obejmował stanowisko zastępcy dyrektora Departamentu Kultury, Edukacji i Sportu). - Funkcjonariusze najpierw przyszli do mnie, wylegitymowali się i powiedzieli, że zabierają naszego pracownika. Zaznaczyli, że nie jest to związane z obecną pracą. Mimo wszystko jest to dla mnie szok - zdradza Mirosław Korbut, dyrektor DKEiS.

P. jest drugą osobą z Motoru, którą zatrzymała prokuratura we Wrocławiu. W październiku podobna sytuacja spotkała Romana D., trenera i dyrektora. D. przyznał się do sześciu stawianych mu zarzutów, teraz skala jest większa. - Mamy kilkadziesiąt zarzutów - mówi krótko i tajemniczo Edward Zalewski z Prokuratury Rejonowej we Wrocławiu.

Więcej informacji prokuratura nie udziela, ale nam udało się ustalić, że chodzi o sezony 2003/2004, kiedy Motor bronił się przed spadkiem z trzeciej ligi, i 2004/2005, gdy lublinianie próbowali awansować do drugiej. Walczyli wtedy z Heko Czermno i Tłokami Gorzyce, które ostatecznie awansowały. Jeśli rzeczywiście prokuratura postawi "kilkadziesiąt" zarzutów, nie można wykluczyć, że chodzi także o kolejne lata gry Motoru, za kadencji prezesa P.

- Biorę pełną odpowiedzialność za nasz awans w 2007 roku. Odkąd pracuję w Motorze (od 2005 roku - dop. red.), wydaje mi się, że nic nie działo się za moimi plecami i wiedziałem o wszystkim - zarzeka się Ryszard Kuźma, szkoleniowiec lublinian.

Śledztwo w sprawie korupcji w polskiej piłce trwa od 2005 roku. Waldemar P. jest 183. osobą zatrzymaną w związku z aferą. Do tej pory wrocławska prokuratura postawiła 58 osobom ponad 360 zarzutów.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski