Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Złota legenda Geta-Stankiewicza" w Galerii Gardzienice

Sylwia Hejno
Plakat do „Romea i Julii”
Plakat do „Romea i Julii” fot. materiały organizatora
Wrocławskiej kamieniczce było na imię "Jaś". Na niej widniał szyld osobliwej instytucji "Muzeum Krasnoludków", obok - łacińska sentencja: extra locum loci causa ( czyli "bez żartów dla żartu"). Ot, taki dowcip Eugeniusza Geta-Stankiewicza, jednego z wyjątkowych polskich artystów, który w dodatku upierał się, że artystą nie jest. Przekrój jego prac zobaczymy w Galerii Gardzienice (wernisaż 4 kwietnia) i niewątpliwie będzie to podróż po krainie nieśmiertelnej ironii.

Zacznijmy od tego, co najbardziej lubił: marchewkę, własny "łeb", narodowe barwy, rysunek, ozdobne liternictwo. Nie cierpiał: kwiatów. I miał ku temu dobry powód. "Moje prace nie znaczą nic bez kontekstu politycznego, historycznego, czy społecznego", powtarzał. A kwiatom jest przecież w sumie wszystko jedno.

Co innego z głową.

- Dlaczego zrobiło się takie zamieszanie z tą moją głową? - zastanawiał się i ironizował. - Jestem grubasem, pyszałkiem i narcyzem, ale to nie są przecież jedyne powody, że tak się męczę nad swoim wizerunkiem.

Get-Stankiewicz dostrzegł, że w ówczesnych czasach głowy są wszędzie: w telewizji, w gazetach, w kinie, czy w sztuce. Zaczął rysować, albo raczej przerysowywać swoją - mało urodziwą, groteskową, śmieszną.

Kolejna ważna sprawa to marchewka. Jedna z najsłynniejszych pojawiła się na plakacie do "Boccaccia", dokładnie między nogami radośnie maszerującego mężczyzny, w którym łatwo rozpoznać samego Geta-Stankiewicza. Z prawej strony dyskretnie umieścił napis "fig. 13/XII". Nie chodzi oczywiście o żaden listek figowy, lecz o ważną figurę, która objawiła się w dniu wprowadzenia stanu wojennego. W latach 80. artysta "odpłynął" w stronę miedziorytu. Tak, jakby kruchością chciał zwalczyć siermiężną rzeczywistość. Dekadę wcześniej chętnie sięgał po zestawienia bieli i czerwieni, aby wskazywać na to, co najbardziej paradoksalne w polskim społeczeństwie. Jedną z jego najsłynniejszych prac jest obiekt "Zrób to sam". Jego siła polega na postawieniu widza w kłopotliwej sytuacji: otrzymuje on w swoje ręce zestaw do własnoręcznego ukrzyżowania Chrystusa, na który składają się krzyż, figurka i trzy gwoździe. Na wystawie w Gardzienicach zobaczymy plakaty, jakie tworzył od czterdziestu lat oraz kolekcję miedziorytów.

3 maja o godz. 16.00 o Eugeniuszu Gecie-Stankiewiczu opowiedzą: Mira Żelechower-Aleksiun, malarka i przyjaciółka artysty oraz Mirosław Ratajczak, historyk sztuki, znawca jego twórczości.

"Złota legenda Geta-Stankiewicza", 4 kwietnia, Galeria Gardzienice, ul. Grodzka 5a, godz. 18.00

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: "Złota legenda Geta-Stankiewicza" w Galerii Gardzienice - Kurier Lubelski

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski