Pani Stefania, mieszkanka naszego miasta, w testamencie postawiła jeden warunek. Ma ono służyć wychowankom. Nie może być wykorzystane do innych celów. O sprawie napisał wczorajszy "Dziennik Wschodni".
Piotr Polkowski, dyrektor placówki, nie ukrywa radości. - Ten dar jest zupełnie niewiarygodny. To ogromna niespodzianka dla naszego domu.
W podobnym tonie wypowiada się Paweł Fijałkowski, z-ca prezydenta miasta.
- To prawie filmowa historia. Przez dwa lata sprawa tego spadku toczyła się w sądzie. Teraz została rozstrzygnięta, nie ukrywam, że się cieszę z takiego finału.
Najwięcej radości mają jednak wychowankowie domu dziecka. - Pytają o tę sprawę, ale bardziej niż samym faktem otrzymania mieszkania interesują się tym, kto z spośród nich będzie mógł tam zamieszkać.
Dom dziecka wie już bowiem, jak wykorzysta dar. Powstanie w nim mieszkanie dla usamodzielniających się wychowanków, czyli tych, którzy niedługo wkroczą w dorosłość. - Mogą w nim mieszkać dzieci od 14. roku życia do chwili ukończenia przez nich szkoły, którą rozpoczęli przed osiągnięciem pełnoletności - wyjaśnia Polkowski.
Pobyt w takim miejscu ma ich lepiej przygotować do samodzielnego życia.
- Będą sami prać, sprzątać, gotować czy wykonywać drobne remonty. Wszystko pod okiem wychowawców. - Teraz potrzebujemy pieniędzy na dodatkowe etaty dla tych osób - mówi dyrektor domu. - Wiem, że ze strony władz miasta jest dobra wola i mam nadzieję, że znajdą się środki na ten cel.
Mieszkanie, które zapisała w testamencie pani Stefania nie wymaga żadnych remontów czy przystosowywania. Na stałe zamieszka w nim sześcioro wychowanków domu. Dwoje będzie przyjeżdżać na weekendy. Spadek to również pieniądze, które być może, przy pomocy miasta, pozwolą na zakup kolejnego mieszkania.
Zarówno władze Lublina, jak i dyrektor Polkowski jednogłośnie podkreślają, że ten testament, to wyjątkowo rzadki dar.
Nie oznacza to jednak, że na co dzień domy dziecka zdane są tylko na "państwowe" pieniądze. Wspierają je i sponsorzy indywidualni, i firmy.
- W wielu przypadkach robią to całkowicie anonimowo i nie chcą żadnych podziękowań - mówi Piotr Polkowski.
Dowodem na to, że wiele osób pamięta o domach dziecka jest choćby zwyczaj przekazywania im maskotek i słodyczy zebranych jako ślubne upominki (niektórzy proszą o nie zamiast kwiatów).
- Ostatnio otrzymaliśmy wsparcie finansowe przeznaczone specjalnie na zorganizowanie dla wychowanków pikników poza miastem - podkreśla dyrektor. - Takich z pieczeniem kiełbasek, słodyczami. Nie przypominam sobie jednak, aby kiedykolwiek jakiś dom dziecka otrzymał w spadku mieszkanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?