Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Galeria Gardzienice: Marchewkowo-złota legenda Getasa

Sylwia Hejno
"Opera za trzy grosze", 1977 r.
"Opera za trzy grosze", 1977 r. materiały organizatora
Eugeniusz Get Stankiewicz jeszcze za życia był wizytówką Wrocławia, podobnie jak jego Domek Miedziorytnika (wcześniej kamieniczka o imieniu "Jaś"). Był plakacistą, grafikiem, rysownikiem. Uwielbiał czerwień, choć kolory znał tylko ze słyszenia. Jego prace można oglądać do 3 maja w Galerii Gardzienice.

Get (albo Getas) był daltonistą, podobnie jak bart i ojciec. - Miał dużą ostrość widzenia, jednak kolor był dla niego zagadką. Umiał jednak dostrzec na obrazie zestawy kolorów, wtedy mówił: "Ciekawe". Miał wyczucie barw - wspominał Janusz Stankiewicz, brat Geta, w rozmowie dla "Gazety Wrocławskiej".

Jego prace prowokowały, choć ich twórca takiego efektu nie wyrachowywał, bo sam był po prostu niekonwencjonalny. W nieskończoność przerysowywał swój "łeb". Szastał socjalistycznym kolorem czerwonym, nawiązywał do rubasznej erotyki za pomocą palca i marchewki.

Chociaż tematyka narodowa była dla niego ważna (dostał nawet nagrodę "Solidarności), to ironia nigdy nie pozwoliła mu na to, aby zostać polskim Hamletem. Gros jego prac było także ironizowaniem o sobie samym. Deformował swój wizerunek, dręczył go i zniekształcał. Domalowywał swojemu "łbowi" kogucie nogi, marchewkę zamiast nosa, albo dwuznacznie ssał palec.

Tę swobodę zawdzięczał częściowo po pierwsze swej niezależności - nie miał etatu, tylko swój własny "zakład rzemieślniczy" (za artystę się nie uważał) i utrzymywał się ze zleceń. Nieraz musiał walczyć z cenzurującymi go urzędnikami. Druga część wpisana była w jego temperament. Na co dzień milczek, ale gdy już się wściekł, to spektakularnie i na krótko.

- On po prostu taki był: łamał obyczaje, prowokował, bo nie był w stanie poddać się konwencji - opowiada Mirosław Ratajczak, krytyk sztuki i znawca twórczości Geta. - Wyrósł w otwartym, niemieszczańskim środowisku studenckiej kontrkultury. O jego przygodach krążyły opowieści, on sam podsycał historie na swój temat.

Prawdziwość wielu anegdot trudno zweryfikować, zwłaszcza że sam Get był podobno wyśmienitym kłamczuchem. Jedna dotyczy pracy "Zrób to sam". Artysta w poszukiwaniu materiałów zaszedł do zakładu, gdzie masowo wytwarzano krucyfiksy. Na taśmie oddzielnie wędrowały: krzyż, odlew Jezusa i trzy gwoździe. W czasie rozmowy jedna z robotnic wyznała, że to "dobra, lekka robota". Artysta wyszedł z jednym z takich zestawów do samodzielnego wykonania.

Druga historia jest związana z wywiadem w telewizji. Get przekornie oświadczył, że nie przyjdzie, o ile nie będzie mu towarzyszyła goła kobieta na wizji. Została usadzona w centralnym planie, bez skrawka ubrania. Udawała modelkę, którą Get miałby malować.

Do 3 maja
Złota legenda Geta Stankiewicza
Galeria Gardzienice, ul. Grodzka 5a
pon.-pt. godz. 11.00 - 18.00

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski