Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wyprawa SPR do Trondheim była sukcesem

Krzysztof Nowacki
Rozgrywająca Kristina Repelewska rzuciła Norweżkom sześć bramek.
Rozgrywająca Kristina Repelewska rzuciła Norweżkom sześć bramek. Fot. Przemysław Szyszka
W pierwszym meczu 1/8 Pucharu EHF lubelskie szczypiornistki przegrały w Trondheim różnicą dwóch bramek. Taki wynik pozwala z optymizmem oczekiwać sobotniego rewanżu w hali Globus. - Jestem zadowolony z osiągniętego wyniku - mówi Andrzej Wilczek, prezes SPR Asseco.

- Analizując na chłodno mecz uważam, że przede wszystkim zabrakło nam na początku spokoju. Dziewczyny były jak sparaliżowane, a wcale nie ustępują Norweżkom umiejętnościami. W drugiej połowie w pewnym momencie Byasen nie istniało, odrobiliśmy pięć bramek z rzędu. Później jednak dali o sobie znać sędziowie. Izie Puchacz odgwizdali przekroczenie pola bramkowego i dali jej za to dwie minuty kary. Za chwilę wyrzucili z boiska Repelewską i w tym momencie Byasen znowu odskoczyło na pięć goli. Skończyło się dwoma i wynik ten jest dla nas dużym sukcesem - uważa Wilczek.

W Trondheim nie zabrakło również lubelskich fanów, którzy z powodzeniem przekrzykiwali norweską publiczność. Obecność grupki kibiców z Lublina dostrzegły lokalne media, które zwróciły uwagę na to, w jak długą podróż musieli się udać polscy fani. Na jeszcze większy doping szczypiornistki SPR Asseco liczą w sobotę w hali Globus. - Wiele osób skazywało nas na pożarcie, a pokazaliśmy się z bardzo dobrej strony. Na drugą połowę zespół wyszedł z zupełnie innym nastawieniem. Kapitalne zawody rozegrała Ewa Damięcka, która była najlepszą zawodniczką meczu. Bardzo dobrze radziła sobie w bramce Magda Chemicz, obroniła trzy rzuty karne. W Lublinie musi być pełna koncentracja i najważniejsze, to spokojnie zacząć mecz, a będzie dobrze - przekonuje prezes.

Samą podróż i pobyt w Trondheim w lubelskim klubie wspominają miło, chociaż prezes Andrzej Wilczek gościnność gospodarzy porównuje do chłodnej norweskiej pogody. - Samolotem polecieliśmy do Oslo i tam mieliśmy przesiadkę do Trondheim. Na lotnisku nas odebrali i przewieźli do hotelu. W drodze poczęstowali kanapką oraz butelką wody i to był nasz obiad. Wieczorem trening, ale nie w głównej hali, bo odbywały się w niej targi, tylko na bocznej. Tamten kompleks ma siedem pełnowymiarowych boisk do piłki ręcznej, więc nie było problemów. Hotel był przyzwoity, a jedzenie smaczne.

Norweska zima próbowała zatrzymać lublinianki w dniu wylotu. Padający śnieg i niska temperatura sprawiły, że zamarzł samolot, na który oczekiwała drużyna i wylot opóźnił się o 40 minut. Zespół jednak przed godz. 18 szczęśliwie dotarł do Warszawy, a trzy godziny później był już w Lublinie. W poniedziałek rano zawodniczki udały się na odnowę biologiczną. W jej trakcie do klubu dotarła płyta z sobotniego meczu, czyli materiał do kolejnych analiz.

W pozostałych meczach 1/8 Pucharu EHF: VfL Oldenburg - Randers HK 28:27, Naisa-Nis - HC Kuban 36:30, Rostov-Don - Issy les Moulineaux 29:30, Baia Mare - HC Leipzig 27:23, Itxako - Slagelse 31:14, Feherep Alcoa - Rulmentul Urban Brasov 33:33.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski