Województwo lubelskie pod względem wielkości długu publicznych placówek ochrony zdrowia plasuje się na 6. miejscu w Polsce. Arkadiusz Bratkowski, członek zarządu województwa lubelskiego odpowiedzialny za ochronę zdrowia, przedstawiając radnym sejmiku województwa sytuację w lecznictwie wyliczył, że aby spłacić tylko przeterminowane długi publicznych placówek zdrowia na Lubelszczyźnie każdy mieszkaniec naszego województwa musiałby wyłożyć z własnej kieszeni aż 74,88 zł.
Samorząd województwa nie odpowiada za wszystkie szpitale w regionie, jest jednak organem założycielskim dla 22 placówek ochrony zdrowia: przychodni, stacji pogotowia oraz dużych szpitali wojewódzkich. - Na koniec 2008 roku długi wszystkich podległych nam jednostek wyniosły 294 mln złotych - ujawnił Bratkowski. - Jest to kwota odpowiadająca rocznym budżetom kilku szpitali.
Dług ten w ubiegłym roku urósł, mimo iż o 15 procent zwiększyły się nakłady na ochronę zdrowia. - Ale o 24 proc. wzrosły koszty funkcjonowania szpitali - podkreślił Arkadiusz Bratkowski. - Wynikają one z wielu czynników, np. wzrostu wynagrodzeń, czy większego niż przewidziano w kontrakcie z NFZ zapotrzebowania na świadczenia zdrowotne, czyli leczenie chorych ponad tzw. limity, za które nie zawsze fundusz płaci.
W szpitalu przy al. Kraśnickiej proporcje przychodów i kosztów są najbardziej zachwiane. Bratkowski podał, że płace dla pracowników pochłaniają w tej placówce aż 90 proc. kontraktu przekazywanego przez NFZ na leczenie.
Dlatego szpital ma tak wielkie kłopoty finansowe i 100 mln zł długu na koncie. - Ta placówka zabezpiecza jednak 16 proc. łóżek w Lublinie, świadczy usługi wielospecjalistyczne, posiada znaczenie priorytetowe dla funkcjonowania ochrony zdrowia w regionie. Dlatego musimy mu pomóc poprzez opracowanie i wdrożenie planu naprawczego - zaznaczał Bratkowski.
W pozostałych szpitalach podległych marszałkowi województwa sytuacja nie jest już tak zła. Zdaniem Arkadiusza Bratkowskiego, część placówek dobrze sobie radzi z kosztami i funkcjonuje. - Należą do nich szpital w Białej Podlaskiej, Jana Pawła II w Zamościu, Centrum Onkologii Ziemi Lubelskiej, Szpital Neuropsychiatryczny w Lublinie oraz szpitale w Suchowoli, Radecznicy - wyliczał.
Ratunkiem dla najważniejszych w regionie, ale zadłużonych placówek służby zdrowia ma być przekształcenie w spółki. Wiązać się to będzie bowiem z ich oddłużeniem. Inne szpitale mają działać dalej w formie publicznych zakładów. - To dobre rozwiązanie - mówi Edward Lewczuk, dyrektor Szpitala Neuropsychiatrycznego, którego zakład nie będzie przekształcał się w spółkę.- My i tak nie skorzystalibyśmy z programu rządowego, bo nie mamy zobowiązań publiczno-prawnych.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?