Tadeusz Fijałka obronił fotel szefa MPWiK

Wcześniej przez trzy dni członkowie rady głowili się nad tym, czy odwołać ze stanowiska szefa komunalnej spółki. Powód? Domniemanie złamania tzw. ustawy antykorupcyjnej. Miało do tego dojść w związku z tym, że Tadeusz Fijałka obok zarządzania miejskim przedsiębiorstwem jest też członkiem zarządu Fundacji Rozwoju KUL. Ustawa antykorupcyjna zabrania łączenia takich stanowisk, jeśli fundacja prowadziłaby działalność gospodarczą.

O losie prezesa miały rozstrzygnąć trzy opinie. Przygotowali je prawnicy: MPWiK, ratusza oraz niezależny ekspert ze Śląska. Wszystkie były przychylne prezesowi MPWiK. Wskazywały, w różnych aspektach, że nie doszło do złamania ustawy antykorupcyjnej. Decyzja o pozostawieniu Fijałki na dotychczasowym stanowisku zapadła w tajnym głosowaniu.

- Nie była jednogłośna - przyznał Marian Surmacki, sekretarz rady. Nie chciał jednak ujawnić jaki był stosunek głosów pięcioosobowego gremium. Nieoficjalnie udało nam się ustalić, że zadecydował jeden głos. Dwie osoby opowiedziały się za pozostawieniem Fijałki na stanowisku, dwie - przeciwko, jedna zaś się wstrzymała. - Nic się w spółce nie zmienia - stwierdził Jerzy Soboń, członek rady.

Prezes Fijałka już kilka godzin przed decyzją RN wydawał się być pewny rozstrzygnięcia. Po spotkaniu z członkami rady wyszedł wyraźnie zrelaksowany. - Pytano mnie m.in., czy sam nie podejmę jakiejś decyzji, zrozumiałem, że chodzi o to, czy złożę rezygnację. Odpowiedziałem - nie - relacjonował szef MPWiK.

Czy poczuł ulgę po uchwale rady nadzorczej? - Żałuję, że przez to całe zamieszanie straciliśmy parę tygodni w przygotowaniach do realizacji wielkiego projektu unijnego - podkreślał. Fijałka nie wyklucza, że będzie kandydował na kolejną kadencję na stanowisko szefa MPWiK.