Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Duet Janda & Wajda na szczytach Berlinale

Redakcja
Berliński laur zaskoczył Maestra.
Berliński laur zaskoczył Maestra. Fot. Piotr Bujnowicz
Dzieło 82-letniego Wajdy podbiło serca jurorów festiwalu w Berlinie, zdobywając nagrodę za "otwarcie nowych perspektyw w sztuce filmowej". Michał Kwieciński, producent "Tataraku",relacjonuje sukces Magdalenie Rigamonti.

Dlaczego "Tatarak" nie wziął Złotego Niedźwiedzia?

Bo odstawał od reszty filmów.

Był gorszy?

Po prostu zdecydowanie inny. W tym roku większość filmów to obrazy o wielkich problemach społecznych. Wygrała fabuła z Hiszpanii, rozgrywająca się w Peru i dotycząca tamtych realiów. Drugie miejsce zajął obraz urugwajski. Widać było, że jurorzy stawiają na filmy zaangażowane, pokazujące światy dla Europejczyka zupełnie nieznane.

"Tatarak" im się nie podobał?

Z tego, co wiem, podobał się bardzo, ale nie mieścił się w społecznym nurcie. To kino artystyczne, oparte na literaturze najwyższej klasy, opowiadające o uczuciach. Myślę, że prestiżowa nagroda im. Bauera, którą przyznano "Tatarakowi" jest szczera, bo film został świetnie przyjęty. Szeroko komentowano połączenie emocjonalności z nietypową formą.

Wajda wydawał się zdziwiony werdyktem jury...

Nie spodziewał się żadnej nagrody, bo wiedział, że kino społeczne jest bardzo silnie reprezentowane.

Chciał, żeby nagrodę dostała Janda. Była typowana do Srebrnego Niedźwiedzia.

Tak, w kuluarach szeroko komentowano tę kreację. Jednak poziom aktorstwa kobiecego był bardzo wysoki. Jury miało trudny wybór. W każdym razie o roli Jandy się mówiło. Na sobotnim przyjęciu podeszła do Wajdy Tilda Swinton, przewodnicząca jury, i poprosiła, żeby przekazać pani Jandzie wyrazy uznania.

Nie próbowała czasem załatwić sobie roli?

Nie (śmiech). Nic o tym nie wiem.

Pan Andrzej był na przyjęciu?
Przyjęcie było wspaniałe - na około 200 osób. Przybyły wielkie gwiazdy, więc można było napawać się ich widokiem. Ekipa z każdego kraju miała swój stół. Po deserach przyjęcie z siedzącego przerodziło się w stojące i pan Andrzej był nieustająco oblegany przez aktorów, reżyserów. Głównie młodych. Jego młodzi uwielbiają. Wyszedł z przyjęcia ok. godziny 2 nad ranem.

Dlaczego Krystyna Janda nie pojawiła się w Berlinie?

Miała w Polsce obowiązki zawodowe. Wybrała Rybnik nie Berlin - miała tam zakontraktowane przedstawienie i ja to doskonale rozumiem.

W Polsce nadal "Tataraku" nikt nie widział. Ilu widzów zobaczyło go w Berlinie?

Na pokazie prasowym było 700 osób. Zorganizowaliśmy projekcję dla 80 dystrybutorów i chyba wszyscy zaproszeni przybyli. Natomiast podczas pokazu konkursowego sala w Pałacu Festiwalowym była po prostu nabita - a mieści się w niej ponad dwa tysiące osób. Trzeba pamiętać, że film rozpoczął się bardzo późno, bo o godz. 22.30, a skończył tuż przed północą. Publiczność reagowała znakomicie. Nie przesadzę ani trochę, mówiąc, że reakcja była owacyjna.

Pracuje Pan z Wajdą od lat. Proszę powiedzieć, czy było widać po nim jakąś tremę?

Nigdy nie jest tak, że na ważny festiwal jedzie się pewnym nagrody. Znam Pana Andrzeja i wiem, że dla niego bardzo ważny był fakt, że "Tatarak" zaczyna swoje życie właśnie w Berlinie. To jego ulubiony festiwal. Ciekawostką jest fakt, że dopiero w Berlinie ekipa zobaczyła ten film. Zresztą ja też dopiero na festiwalu widziałem ostateczną wersję. Właściwa kopia przyjechała do Berlina pięć dni temu. Sam Pan Andrzej też dopiero tam zobaczył dzieło na dużym ekranie.

A jak było z Panem? Pan także jest zachwycony filmem?

O tak, miałem i mam ogromną satysfakcję. Dzięki takim filmom świat wie, że polskie kino jest warte szczególnej uwagi. Już sam fakt, że aż sześć tysięcy filmów zgłoszono do konkursu, świadczy o naszej sile. Cieszę się też, że młodzi twórcy, większość w Berlinie, gratulowali Wajdzie. Mówili, że odnajdują w "Tataraku" świeżość, coś zupełnie nowego.

Festiwalowy młyn umęczył reżysera?

Był zajęty od rana do nocy. Ciężko harował. Udzielił ponad 80 wywiadów mediom z całego świata.

Mówił w tych wywiadach, że zamierza zrobić film o Lechu Wałęsie. Chciałby Pan produkować taką fabułę?
Oczywiście. Bardzo chciałbym, żeby ten film udało się zrobić. Jednak wiem, że przed nami jeszcze długa i daleka droga.

Ubił Pan w Berlinie dobry interes? Sprzedał Pan "Tatarak" w świat?

Żadnych konkretnych umów jeszcze z dystrybutorami nie podpisałem, ale myślę, że już niedługo to nastąpi. W każdym razie zainteresowanie filmem jest ogromne. Wydaje mi się, że w branżę dystrybutorską zaczynają wstępować nowe siły. Jesienią "Tatarak" będzie pokazywany we Francji i Anglii. Właśnie ważą się losy sieciowej dystrybucji filmu w Stanach Zjednoczonych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski