Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

U mnie presja? Jaka presja...

Tomasz Biaduń
Z Michałem Samborskim, rozgrywającym Startu Lublin, rozmawia Tomasz Biaduń.

Długo byłeś postacią drugoplanową w zespole. Twoja większa rola jest zaskoczeniem dla większości. Dla Ciebie też?

Niekoniecznie. Moja postawa wiązała się bezpośrednio z minutami, które przebywałem na boisku. Miałem trochę szczęścia w nieszczęściu. Kontuzje podstawowych zawodników sprawiły, że wskoczyłem do pierwszej piątki, co w krótkim czasie przełożyło się na moje wyniki.

Czujesz teraz większą presję? Wcześniej nikt nie oczekiwał od Ciebie świetnej gry, teraz stałeś się jednym z liderów drużyny i ludzie zaczęli na Ciebie liczyć...

Nie. Presji nie ma. Zawsze wierzyłem w siebie i w tę drużynę. Pokazaliśmy ostatnio charakter i to, że jesteśmy dobrzy. Poza tym gdy się wygrywa i dobrze idzie, ciężko o presję.

Czy z racji Twojej zwyżki formy, trener zmienił taktykę, zaczął ją bardziej układać pod granie z Tobą w pierwszej piątce?

Nie. Nic nie zostało zmienione. Taktykę, zagrywki mamy takie same od początku sezonu. Może nasza gra stała się szybsza z racji tego, że na boisku częściej przebywa teraz niższy skład. Nie ma jednak specjalnego przygotowania dla takiego grania.

Awans z pierwszego miejsca macie już praktycznie pewny. Atmosfera w drużynie z racji tego jest luźna?
Luźna to może za dużo powiedziane. Ostatnia kolejka pokazała po raz kolejny, że czołowe drużyny, jak Basket, mogą przegrywać ze słabszymi. Dlatego staramy się cały czas utrzymać skupienie. Pierwsze miejsce jest niby pewne, ale zawsze dmuchamy na zimne.

Teraz przed Wami seria spotkań ze słabymi rywalami, jak np. już dzisiaj w Siedlcach z miejscowym SKK. Jak można utrzymać motywację, będąc w tak komfortowej sytuacji?

Ciężko o to, zwłaszcza że został nam praktycznie jeden ważny mecz, w ostatniej kolejce z Kielcami. Ale staramy się jakoś zmotywować. Wiadomo, że mamy lepszą sytuację, przy niedawnych potknięciach innych czołowych ekip, ale robimy swoje, starając się nie zwracać na to uwagi.

Kiedyś grałeś już w Starcie, gdy wywalczał awans do pierwszej ligi. Po tym awansie zrezygnowano z Ciebie. Nie boisz się, że historia się powtórzy?

Raczej nie. Ewentualny koniec gry nie oznacza końca świata. Poza tym mam nadzieję, że wyniki, które osiągam, i gra, którą prezentuję, pozwolą mi zostać na dłużej w drużynie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski