Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina z dziećmi została bez gazu

Michał Oksiński
W mieszkaniu jest zimno, nie pozostaje nic innego jak ogrzewanie go „farelką”.
W mieszkaniu jest zimno, nie pozostaje nic innego jak ogrzewanie go „farelką”. Tomasz Stawecki/Polska Kurier Lubelski
Rodzinie z trójką małych dzieci zakręcono dopływ gazu. Kto podjął taką decyzję? Zakład gazowniczy twierdzi, że działał na zlecenie Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Lublinie. Ten z kolei dowodzi, że wydał jedynie decyzję wykonania ekspertyzy technicznej instalacji. Lokatorzy uważają, że wystarczyło zaplombowanie piecyka gazowego.

Państwo S. mieszkają przy ul. Czarkowskiego. Mają troje małych dzieci. Tydzień temu zakręcono im dopływ gazu, a to oznacza brak ogrzewania, ciepłej wody i uniemożliwia przygotowanie ciepłych posiłków.

- Nie uprzedzono nas, że gaz zostanie zakręcony, nie mogliśmy się przygotować. Od inspektorów z nadzoru budowlanego żona usłyszała tylko, że kontrolerzy z zakładu gazowniczego sprawdzą prawidłowość funkcjonowania piecyka w łazience - opowiada pan Paweł.

Takiej kontroli nie było. 11 lutego przyjechało pogotowie gazowe i odcięło dopływ gazu. Jednak lokatorzy obwiniają Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. - Wystarczyło zaplombować jedynie piecyk w łazience. Dyrektor zakładu gazowniczego przeczytał mi pismo z PINB. Było tam wyraźnie napisane, aby postąpić zgodnie z procedurami. Co dla zakładu oznacza odcięcie gazu - uważa pan Paweł.

PINB tłumaczy, że działał po otrzymaniu pisma z prokuratury. Zostało wysłane 6 lutego i dotyczyło stanu technicznego przewodów kominowych. - Zostaliśmy poinformowani, że występuje zagrożenie życia i zdrowia lokatorów. Do pisma została dołączona opinia biegłego z zakresu kominiarstwa. Tego samego dnia pojechaliśmy na miejsce - mówi Robert Lenarcik, szef PINB.

Po rozpatrzeniu sprawy, inspektorat nakazał wszystkim współwłaścicielom budynku wykonanie ekspertyzy stanu technicznego przewodów kominowych, wentylacji oraz podłączenia urządzeń gazowych i pieca centralnego ogrzewania. - To zakład jako dostawca decyduje, czy odciąć dopływ gazu, czy nie. Kieruje się swoimi przepisami - komentuje Robert Lenarcik.

Zakład gazowniczy przedstawia sprawę w nieco innym świetle. - Działaliśmy na zlecenie PINB - tłumaczy Zenobia Piotrowicz, dyr. Oddziału Zakładu Gazowniczego w Lublinie. Dodaje, że istniało zagrożenie zdrowia, a nawet życia, a w takiej sytuacji odcięcie gazu jest konieczne.

Kominiarz, który przyjechał na ulicę Czarkowskiego, ze względu na złą pogodę nie wszedł na dach, aby usunąć usterkę. Nie chciał ryzykować. Sprawa się przedłuża, a rodzina nie może normalnie funkcjonować.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski