Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Podatnicy zapłacą pół miliona za zabawę CBA? W operacji brał udział agent Tomek

Paweł Gołębiowski
Bogusław Seredyński, były prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych, ma dostać 453 tys. zł
Bogusław Seredyński, były prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych, ma dostać 453 tys. zł fot. Dariusz Gdesz
Sąd Okręgowy w Warszawie orzekł, że Bogusław Seredyński, były prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych, ma dostać 453 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za bezpodstawne zatrzymanie przez agentów Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Wyrok nie jest prawomocny. Jeśli się utrzyma, prawie pół miliona zł za bezprawną akcję CBA zapłaci państwo - czyli my, podatnicy.

Mieszkający teraz w Wałbrzychu Seredyński jest ofiarą operacji CBA, w której brał udział słynny agent Tomek, obecnie poseł PiS. Razem z innym pracownikiem służb specjalnych zakładali w Warszawie przez ponad pół roku sidła na Seredyńskiego oraz prawniczkę i celebrytkę Weronikę Marczuk.

CBA podejrzewało, że Seredyński - który był wówczas prezesem Wydawnictw Naukowo-Technicznych - i Marczuk ustawiają przetarg na sprzedaż tej spółki Skarbu Państwa. WNT miały bowiem wielki biurowiec w centrum Warszawy, a to był łakomy kąsek.
- Ostatecznie akcja zakończyła się fiaskiem i zostaliśmy oczyszczeni z zarzutów. Jednak zanim do tego doszło, przeżyłem koszmar - opowiada pochodzący ze Szczawna-Zdroju Seredyński. Był aresztowany, został bez pracy i pieniędzy. Jego życie legło w gruzach i, mając 57 lat, zaczyna układać je od nowa.

- Nie jest lekko. Jestem zrujnowany. Mam teraz do końca miesiąca 100 złotych pożyczone od przyjaciela. Jak za to przeżyć? - zastanawia się były prezes.
Domagał się ponad 2 mln zł odszkodowania i zadośćuczynienia za straty materialne i moralne. Miał przecież wysoki status społeczny, nieźle zarabiał i spełniał się zawodowo. Zasądzona kwota jest znacznie niższa od wnioskowanej. Ale nie wie, czy się odwoła.
- Cieszę się głównie z tego, że sąd przyznał mi rację, uznając akcję CBA zabezprawną - mówi Seredyński. - Straty moje i państwa to konsekwencja dziwnych zabaw w policjantów i złodziei.

Życie Seredyńskiego legło w gruzach po akcji, w której uczestniczył słynny agent Tomek, obecnie emeryt CBA i poseł PiS Tomasz Kaczmarek. CBA podejrzewało bowiem, że ówczesny prezes Wydawnictw Naukowo-Technicznych i Weronika Marczuk, celebrytka i prawniczka, ustawią przetarg na sprzedaż tej spółki Skarbu Państwa. Dwaj agenci CBA przeprowadzili zatem akcję.

- Poznałem ich przez Weronikę Marczuk. Pewnego dnia przyszła z nimi do mojego biura. Z czasem zaprzyjaźniliśmy się. Byłem na przykład na wyreżyserowanych zaręczynach jednego z nich. Podawali się za biznesmenów, sprawiali wrażenie bardzo zamożnych. Nie spodziewałem się, że jestem manipulowany - mówi Seredyński. Wspo-mina, że trwało to chyba pół roku. Mężczyźni mieli mu proponować pieniądze już napierwszym spotkaniu. Później składali propozycje jeszcze kilka razy. Nie był nimi zainteresowany. Pewnego dnia zaprosił fałszywych biznesmenów dodomu. Pili alkohol. Seredyń-skiemu "urwał się film", a rano zorientował się, że mężczyźni zostawili w pokoju jakieś pieniądze.

- Po dwóch dniach zostałem zatrzymany. To było w dniu moich imienin, w biurze, w obecności pracowników czekających w sekretariacie, żeby złożyć mi życzenia. Wparowali w kominiarkach, skuli mnie i wyprowadzili na ich oczach - wspomina.
Spędził kilka dni w areszcie. Twierdzi, że warunki były tam koszmarne. Cela jak z jakiejś strasznej opowieści. Na suficie ciągle paliły się w kątach cztery reflektory. - Oświetlały pomieszczenie na potrzeby kamery. Jedzenie podawano mi przez jakśą szparę. Myślałem głównie o tym, by nie zwariować - mówi.

Wyszedł za kaucją, ale musiał raz w tygodniu zgłaszać się napolicję. Nie mógł więc wyjechać z Warszawy, a tu nie mógł znaleźć zajęcia. Zarejestrowany w urzędzie pracy w Jeleniej Górze nie mógł też stawiać się na okresowe wizyty i stracił pra-wo do zasiłku. Wszystko się posypało. Odeszła partnerka życiowa. - Przeżycia spowodowały, że bardzo podupadli na zdrowiu moi rodzice. W 2011 roku zmarli obydwoje - mówi Seredyński. - Znalazłem się na dnie. Sam, bez pracy, pieniędzy i widoków na przyszłość.

Wysyła setki CV, ale chociaż ma wysokie kwalifikacje, za każdym razem dostaje odmowną odpowiedź. Przypuszcza, że pracodawcy tak reagują, dowiadując się, kim jest. W efekcie klepie biedę. Mieszka w Wałbrzychu w wynajętym mieszkanku przyul. 11 Listopada. Brakuje mu nawszystko. - Pożyczyłem od przyjaciela 100 zł, do końca miesiąca. Nie wiem, jak za to wyżyć- mówi wprost. Zapewnia jednak, że od wysokości odszkodawania ważniejszy jest dla niego fakt przyznania racji.
- W wyniku akcji upadły WNT i ponad 100 osób straciło pracę. Zniknęło źródło wiedzy fachowej dla tysięcy osób. Przepadły ciężkie pieniądze z podatków od firmy i jej pracowników - wylicza Seredyński.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Podatnicy zapłacą pół miliona za zabawę CBA? W operacji brał udział agent Tomek - Gazeta Wrocławska

Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski