30-letnia opiekunka zajmowała się chłopczykiem przez 8-9 godzin dziennie. W tym czasie jego mama pracowała w salonie fryzjerskim. Kobieta przywoziła Mikołaja w drodze do pracy i zabierała wieczorem. 5 września 2010 r., w dniu kiedy doszło do pobicia chłopczyk miał być u niej po raz ostatni
- Nie informowałam niani o tym wcześniej, ale przestałam jej ufać - mówiła w pierwszym dniu procesu mama Mikołaja. - Nie chciałam zostawiać z nią synka. Nie podobało mi się to, że kobieta daje klapsy swojej 3,5-letniej córeczce. Zaniepokoiło mnie też to, że Mikołaj po odebraniu zbyt długo spał. Zastanawiałam się, czy opiekunka nie podaje mu leków.
Tego dnia niania wysłała matce dziecka SMS-a z informacją o tym, że chłopczyk uderzył się dużym plastikowym samochodem. Natychmiast po zobaczeniu dziecka matka zabrała go na obdukcję do DSK.
- Mikołaj był cały posiniaczony. Wyglądał okropnie - zeznawała na sali sądowej matka. - Lekarz stwierdził liczne zasinienia, a także odcisk dłoni osoby dorosłej odbitej na pośladku malucha. Powiedział, że takie obrażenia nie mogły powstać w wyniku uderzenia plastikową zabawką. Dziecko zostało pobite.
Niania tłumaczyła, że dała chłopcu jednego klapsa przez pieluszkę, bo po uderzeniu zabawką dziecko wpadło w histerię. Utrzymywała też, że matka Mikołaja próbuje ją wrobić, żeby otrzymać od niej odszkodowanie.
- Tak, chcę 20 tys. zł zadośćuczynienia - przyznaje matka chłopca. - O pieniądze walczę nie dlatego, że mi ich brakuje. Wiem, że sytuacja finansowa oskarżonej jest ciężka i finansowa kara będzie dla niej najbardziej dotkliwa. Chcę, żeby mocno odczuła skutki swojego postępowania. Nie rozumiem, jak można bić tak małe dziecko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?