Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rolnik spod Nałęczowa oskarżony o podpalenie żony nie przyznaje się do winy

Marcin Koziestański
Andrzej W. przyznał się do winy policjantom. W sądzie zaprzecza
Andrzej W. przyznał się do winy policjantom. W sądzie zaprzecza Anna Kurkiewicz
Trwa proces rolnika z Bronic pod Nałęczowem. Miał podpalić dom i żonę. Przyznał to policjantom i strażakom, którzy przyjechali na interwencję.

W czwartek przed sądem w Lublinie zeznawali policjanci i strażacy, którzy przyjechali do pożaru w Bronicach (gm. Nałęczów). 60-letni Andrzej W. jest oskarżony o to, że 19 kwietnia 2015 r. rozlał benzynę w domu, gdzie przebywała jego żona, po czym podpalił paliwo zapałką. Dom stanął w płomieniach. Bożena W. doznała poparzeń II i III stopnia. Zmarła pięć dni później w szpitalu.

- Co było przyczyną pożaru? Sam oskarżony przyznał, że podpalił dom. Dodatkowo w kuchni znaleźliśmy kanister z paliwem. W protokole ze zdarzenia, jako przyczynę wpisałem więc umyślne podpalenie - wyjaśniał strażak Mariusz K. - Z pięciolitrowego kanistra wylana była połowa zawartości - dodał policjant Andrzej Ch.

Obrońcę Andrzeja W. interesowało, czy ten przyznał się do podpalenia tylko domu, czy też swojej żony. - Zapytałam go, czy podpalił Bożenę W., odpowiedział, że tak - twierdziła policjantka Karolina R.

Według jej relacji przyczyną zdarzenia mógł być konflikt na tle finansowym. Andrzej W. miał być zdenerwowany, że żona, która uległa wypadkowi, nie ma ubezpieczenia i koszty jej leczenia musiał sam pokrywać.

Dodatkowo w chwili zatrzymania przy mężczyźnie znaleziono 10 800 zł. Pieniądze pochodziły ze sprzedaży działki. Większość z zysków miał dostać syn Andrzeja W. To o pieniądze mieli się kłócić członkowie rodziny. - Przed jego zatrzymaniem Andrzej W. awanturował się ze swoim synem. Padały przekleństwa i wyzwiska. Mężczyźni się szarpali. Syn oskarżonego miał powiedzieć ojcu, że ten zabił jego matkę - zeznawał kolejny z policjantów - Grzegorz S.

W pewnym momencie Andrzej W. zabrał głos i zaczął oskarżać policjantów o brutalność, która miała mieć wpływ na to, że wówczas przyznał się do czegoś, czego nie zrobił.

- W radiowozie policjantka kazała swojemu koledze spałować mnie i zakuć. Chcieli, żebym się do wszystkiego przyznał - mówił oskarżony. - Zakuliśmy go dużo wcześniej, jeszcze podczas jego sprzeczki z synem. Był bardzo agresywny - wyjaśniał Grzegorz S.

Żadnemu z policjantów nie udało się porozmawiać z żoną oskarżonego.

- Lekarz na to nie pozwolił. Powiedział jedynie, że stan kobiety jest beznadziejny, co niestety w niedługim czasie doprowadziło do jej śmierci - dodał Grzegorz S.


Codziennie rano najświeższe informacje z Lublina i okolic na Twoją skrzynkę mailową.
Zapisz się do newslettera!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski