Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lublin: Szpital neuropsychiatryczny odesłał pacjenta. Mężczyzna zaginął

BW
archiwum Polskapresse
W sobotę o godz. 9.15 do Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie trafił mieszkaniec gm. Garbów, którego dzień wcześniej karetka pogotowia zabrała z domu z objawami choroby psychicznej. Po 5-minutowym badaniu lekarz stwierdził Zespół Uzależnienia od Alkoholu i odesłał pacjenta do domu. Mężczyzna zaginął, przez całą noc szukała go policja i rodzina. Pan Józef odnalazł się dopiero następnego dnia, 65 km od domu.

- W piątek wieczorem zadzwoniłam po karetkę pogotowia, która zabrała mojego brata do szpitala - opowiada pani Henryka, siostra zaginionego. - Józef nadużywał alkoholu, ale nigdy nie sprawiał większych problemów. Tego dnia, już po raz kolejny miał omamy, majaczył, rozmawiał z naszą nieżyjącą matką, Bałam się, że zrobi sobie krzywdę.

Lekarka, która przyjechała na miejsce, stwierdziła, że mężczyzna powinien być leczony psychiatrycznie. Odwieziono go do Szpitala Neuropsychiatrycznego w Lublinie. Stamtąd trafił do policyjnego Pomieszczenia dla Osób Zatrzymanych. W rozpoznaniu napisano, że mężczyzna jest nietrzeźwy, ale też posiada zaburzenia psychiczne, stanowi zagrożenie dla swojego zdrowia i życia.
O godz. 9.15, gdy pan Józef był już trzeźwy, został przewieziony z powrotem do szpitala. Badanie go zajęło lekarzowi 5 minut. Ze względu na wcześniejszy stan upojenia alkoholowego, stwierdzono u niego Zespół Uzależnienia od Alkoholu.

Pani Henryka w sobotnie popołudnie zadzwoniła do szpitala, aby zapytać o stan zdrowia brata. - Dowiedziałam się, że został wypisany i nikt nie raczył mnie o tym poinformować, mimo, że na pogotowiu podawałam swój numer telefonu - tłumaczy kobieta. - Wiedziałam, że nie miał przy sobie pieniędzy, było późno, a on nadal nie wrócił do domu. Zawiadomiliśmy policję o zaginięciu, szukaliśmy go też na własną rękę. Bezskutecznie.

W niedzielę do pani Henryki zadzwonił Dariusz Batyra, sołtys Giełczwi w gm. Wysokie. Jak się okazało, pan Józef pojawił się u niego w sobotę wieczorem, głodny i wycieńczony. - Z Lublina przyszedł pieszo, nie wiedział, jak się tu znalazł- tłumaczy Batyra. - Był trzeźwy i grzeczny, cierpiał na chwilowe zaniki pamięci. Nakarmiłem go i przenocowałem, a rano odnalazłem numer telefonu do jego siostry i zadzwoniłem.

Rodzina jest bardzo wdzięczna sołtysowi za pomoc. - To jedyna osoba, która pomogła bratu- mówi pani Henryka. - Lekarze potraktowali go, jak zbędny balast, z góry założyli, że to wina alkoholu. Ale skoro nie chcieli go leczyć, to powinni przynajmniej zawiadomić mnie, że go wypisują! To cud,że nic mu się nie stało.

Edward Lewczuk, dyrektor szpitala tłumaczy, że lekarze nie mają obowiązku zawiadamiać rodziny o wypisie pacjenta ze szpitala, gdyż nie jest on ubezwłasnowolniony. - Nie mam też podstaw, by podważać diagnozy moich lekarzy- mówi Lewczuk. - Pacjent napił się i szalał, więc rodzina zadzwoniła po karetkę. Ale opiekowanie się alkoholikami to nie nasz obowiązek.

Rodzina pana Józefa jest oburzona tym tłumaczeniem. - Jak można tak traktować pacjentów?- denerwuje się pani Henryka. - Ten szpital ma pomagać osobom z problemami, a pozostawia ich samym sobie. Brat nadal ma omamy i boję się zostawiać go samego, ale większy strach wzbudza myśl, że miałby trafić do tego szpitala.

Możesz wiedzieć więcej! Kliknij i zarejestruj się: www.kurierlubelski.pl/piano

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski