Namnożyło się nam zwolenników antykapitalistycznej krucjaty. Im kto mniej wie, tym bardziej kategoryczne formułuje sądy. Słyszymy więc wyciągniętych z remanentów polityków z lewa i prawa, którzy znowu raczą nas swoimi ekonomicznymi poglądami, uważanymi raczej za egzotykę tej profesji niż za jej - najszerzej pojęty - główny nurt teoretyczny. Pan Prezydent raczy nas swoimi rewelacjami, że państwowe przedsiębiorstwo jest lepsze niż prywatne(!).
A i wśród żurnalistów są tacy, którzy poczuli w sobie ducha antykapitalistycznej krucjaty. Słyszy się wśród nich często głos dziennikarza "Polityki" i Radia TOK FM, który stosując się do cytowanej na wstępie formuły, wypisuje coraz bardziej radykalne ekonomiczne nonsensy. Gorzej, że w ferworze krucjaty Jacek Żakowski traci zdolność posługiwania się elementarną logiką, do czego wiedzy ekonomicznej już nie trzeba. Można więc darować mu, gdy pisze - jako o nowości w obecnej gospodarce - że nikt nie zna przyszłych stóp procentowych, kursów walut, cen nieruchomości itd. Nikt ich nie zna, bo Żakowski myli ryzyko decyzji dotyczących dnia dzisiejszego z nieusuwalną niepewnością decyzji dotyczących przyszłości. Da się więc jakoś usprawiedliwić ten nonsens; sensowne stwierdzenie wymaga wiedzy ekonomicznej.
Ale już nie trzeba niczego wiedzieć o ekonomii, by dostrzec nonsens w stwierdzeniu, że "państwo znów musi być silne, by ograniczyć lobbing". Lobbing bowiem to wywieranie nacisku na państwo, by załatwiło jakąś sprawę po myśli lobbystów (firm, branż, związków zawodowych, stowarzyszeń urzędniczych i in.). Czyli im więcej państwo decyduje, rozdziela, licencjonuje itd., tym więcej będzie lobbingu. Może być go mniej tylko wtedy, gdy będziemy mieli mniej, a nie więcej państwa.
Inny nonsens, również niewymagający wiedzy ekonomicznej, to stwierdzenie, że państwo musi "narzucić gospodarce bardziej konserwatywne standardy". A kto spowodował, że w warunkach bliskiej zera stopy procentowej amerykańskiego banku centralnego niemal wszystkie projekty wydawały się opłacalne i pozbawione ryzyka inwestycyjnego? Krasnoludki? Czy może rynek? Nie, to FED, który jest organem państwa, jak każdy bank centralny, wywołał tę gigantyczną falę ryzyka, której skutki ponosimy wszyscy: i banki, i ich klienci.
Im mniej takich nonsensów, tym lepiej. Ale, na szczęście, nonsensy naszego "krucjatowicza" mogą jedynie zamącić w głowach jakiejś części lewicującej inteligencji. Większych szkód Żakowski i jemu podobni wyrządzić nie są w stanie...
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?