Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siła pierwszego wrażenia

Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński
Jan Pleszczyński Archiwum
Dwa, a może trzy tygodnie temu na ulicy Muzycznej zatrzymał się przy mnie samochód osobowy, a w nim para w średnim wieku. Potem zobaczyłem, że samochód miał holenderskie tablice rejestracyjne. Na kolanach siedzącej obok kierowcy kobiety była rozłożona mapa Lublina. Zgubili się. Nie wiedzieli, jak dojechać do Muzeum na Majdanku.

Ponieważ zatrzymali się na zakazie, musiałem się bardzo streszczać, na dodatek po angielsku. W myślach odtworzyłem sobie trasę. Muszą skręcić w lewo, potem w prawo w al. Piłsudskiego, a dalej cały czas prosto. Kilka skrzyżowań ze światłami i po prawej stronie będzie pomnik, nie sposób przeoczyć.

Dopiero jak odjechali, uzmysłowiłem sobie, że nie uwzględniłem rozwidlenia al. Piłsudskiego i Al. Zygmuntowskich.
Dzień później jechałem do Piask. Przez Muzyczną, Piłsudskiego, Zygmuntowskie, Drogę Męczenników Majdanka. Może i były jakieś tablice kierujące do muzeum, ale jeśli nawet, to dobrze ukryte. A przecież Muzeum na Majdanku to obowiązkowe miejsce odwiedzin prawie wszystkich zagranicznych gości.

Dalej, już na trasie Lublin - Piaski musiałem dobrze wypatrywać znaków kierujących na lotnisko w Świdniku. Bo małe czerwone tabliczki naprawdę łatwo przeoczyć. A gdy jakimś cudem je zobaczymy, to dopiero w ostatniej chwili i na pewno będziemy mieli problem ze zmianą pasa ruchu; samochodów tu dużo i jadą szybko. Tak samo w odwrotnym kierunku, z Piask do Lublina. A przecież lotnisko w Świdniku funkcjonuje już od jesieni. Komuś chyba zabrakło wyobraźni albo kompetencji. A pewnie jednego i drugiego.

Tydzień później jechałem w stronę Warszawy. Ktoś, kto nie wiedział, że na al. Warszawskiej trwają roboty drogowe, naprawdę miał kłopot, by zauważyć, że z al. Kraśnickiej musi pojechać prosto, przez al. Sikorskiego do al. Solidarności. Oznakowania wprawdzie są, ale marne. Takich przykładów mogę podać dziesiątki.

Wiadomo, jak ważne jest tzw. pierwsze wrażenie. Trochę jeżdżę po Polsce i są miasta, których nie lubię - właśnie dlatego, że permanentnie się w nich gubię i takie, które lubię, bo są przyjazne zmotoryzowanym gościom, np. Wrocław. Lublin, niestety, należy do tych pierwszych. A szkoda, bo niewielkim wysiłkiem można właściwe oznakowania zrobić. Zresztą, to chyba należy do podstawowych obowiązków administracji samorządowej.

Proponuję, by jakiś urzędnik zabrał kiedyś na przejażdżkę po mieście przeciętnego kierowcę z innego miasta. A potem dostosował się do jego uwag i postawił tablice tam, gdzie być powinny. Niby drobna rzecz, a dla image'u Lublina wcale niemała.

Możesz wiedzieć więcej! Za to warto zapłacić: Raporty, analizy, gorące tematy

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski