Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marian Wardzała, trener Lubelskiego Węgla KMŻ, musi tłumaczyć się ze swoich słów

Krzysztof Nowacki
Marian Wardzała, trener Lubelskiego Węgla KMŻ, musi tłumaczyć się ze swoich słów na temat pracy komisarza toru
Marian Wardzała, trener Lubelskiego Węgla KMŻ, musi tłumaczyć się ze swoich słów na temat pracy komisarza toru Jakub Hereta
Funkcja komisarza toru spotyka się często z krytyką ze strony działaczy, trenerów i żużlowców. Pierwszym, którego za wypowiedzi o pracy komisarza chce ukarać żużlowa centrala, jest trener Lubelskiego Węgla KMŻ Marian Wardzała. Szkoleniowiec musi się tłumaczyć ze swoich słów, wypowiedzianych po meczu z Ostrovią Ostrów Wlkp. (22 czerwca).

Marian Wardzała wspomniał wtedy, że komisarz ubijał tor przez pięć godzin i tym sposobem pokrzyżował plany gospodarzom, którzy stracili atut własnego toru. W wypowiedziach szkoleniowca trudno doszukać się słów obraźliwych lub naruszających czyjeś dobre imię.

Może więc nie chodzi o to, co trener Wardzała powiedział, ale o jego przykładne ukaranie, aby uciąć tym sposobem dalszą falę krytyki?

Komisarze pilnują, aby gospodarze przygotowali regulaminowy (co nie oznacza ubity) tor. Przykłady spotkań z Łodzią i Ostrowem pokazują, że zespoły przyjezdne liczą głównie na to, że komisarz nakazując dodatkowe prace zmieni właściwości nawierzchni, którą miejscowi przygotowali pod swoich żużlowców.

W meczach z Łodzią i Ostrowem tor był niezwykle twardy, a nie jest tajemnicą, że lubelscy żużlowcy źle czują się na takich nawierzchniach. W niedzielę bezradny był Cameron Woodward. Australijczyk trenował indywidualnie w sobotę, ale wtedy tor różnił się diametralnie od tego, co zawodnicy zastali w niedzielę.

– Całą sobotę poświęciłem na przygotowanie toru na niedzielny mecz – mówi Wardzała. – Zbronowaliśmy go i na nowo ułożyliśmy. Na noc go namoczyliśmy i tak zostawiliśmy. Gdy rano byłem na stadionie razem z toromistrzem, tor był taki, jak sobie życzyliśmy – dodaje szkoleniowiec.

Wszystko zmieniło się po przyjeździe komisarza Romualda Owsianego, który zadecydował, że na tor nie wyjedzie już więcej polewaczka. Na lekkie zroszenie pozwolił dopiero po kilku godzinach, gdy tor całkowicie wysechł i zamienił się w skałę. A wtedy polewanie toru nie miało już sensu.

– W sobotę mówiłem Woodwardowi, że przyjedzie komisarz i tor na pewno będzie twardszy. Miał tego świadomość, ale przywiózł motocykle na przyczepną nawierzchnię i w trakcie meczu nie potrafił się dopasować – mówi Wardzała.

Problem z komisarzami nie polega na tym, że są, a raczej na decyzjach, które podejmują. Tylko kilku komisarzy to byli żużlowcy, a o ile cenniejsza od teorii jest wiedza praktyczna, udowodnił Zenon Plech. Jeden z najlepszych polskich żużlowców w historii był w Lublinie komisarzem na meczu z GKM Grudziądz. Chociaż gospodarze przegrali, nikt nie narzekał na jego pracę, której efektem było emocjonujące widowisko.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na kurierlubelski.pl Kurier Lubelski