Niepokoi fakt, że coraz chętniej sięgamy po broń

Przypomnijmy choćby masakrę w liceum w Columbine, w stanie Kolorado, sprzed 17 laty, gdzie dwaj uczniowie tejże szkoły zastrzelili na jej terenie 12 swoich kolegów i koleżanek oraz jednego nauczyciela. 24 osoby zostały ranne. Nastolatkowie popełnili potem samobójstwo. Tragedia stała się kanwą filmu „Słoń”, który ukazuje ostatnie godziny życia ofiar, jak i sprawców tej masakry.

Być jak Clint Eastwood w "Brudnym Harrym". Broń coraz popularniejsza

W 2012 roku z kolei na premierę filmu „Batman” w kinie w Aurorze (także stan Kolorado) wszedł 24-letni mężczyzna ubrany w kamizelką kuloodporną. Rozpylił gaz łzawiący, a potem zaczął strzelać do widzów, którym wydawało się, że wejście człowieka w masce na salę to element pokazowy w ramach premiery. Bilans tej tragedii to 12 osób zabitych i 58 rannych.

Jak pokazują szacunki, miesięcznie od kul ginie w Stanach nawet tysiąc osób, co rocznie daje gigantyczną liczbę 12 tysięcy ofiar. Dlaczego do tego nawiązuję? Bo rośnie zainteresowanie bronią, także wśród Polaków, o czym piszemy dziś na naszych łamach. Liczba wydanych pozwoleń na broń zwiększa się z roku na rok i kupujemy ją coraz chętniej. I tak pod koniec 2015 r. w Polsce zarejestrowano o ponad 9 tys. sztuk broni więcej niż rok wcześniej. Przybywa też amatorów strze-lectwa i to takich, którzy strzelają z broni palnej, na ostre naboje.

Jednym z powodów takiego stanu rzeczy jest hobby kolekcjonerskie czy strzeleckie. Ale nie tylko. Boimy się także o swoje bezpieczeństwo. I choć w Polsce, na szczęście, nie dochodzi do takich masakr, jak w Stanach, może właśnie dlatego, że nie ma powszechnego dostępu do broni i dużo trudniej uzyskać pozwolenie na jej posiadanie do samoobrony, to fakt, że coraz chętniej zbroimy się jest mocno niepokojący.