- Przeglądałam te karteczki i znalazłam zwrot "O, pszczoła pierdła!". Przyznam byłam tym trochę zaskoczona - opowiada mama ośmiolatki. - Po prostu się tego nie spodziewałam. Kupowałam te soczki, bo moja córka kolekcjonowała obrazki, wklejając je do zeszytu.
Mama ośmiolatki ma wątpliwości, czy taka lektura korzystnie wpływa na dzieci. Jej zdaniem, słownictwo i młodzieżowy slang używany przez bohaterów komiksów zachęca maluchy do brzydkiego wyrażania się, a nawet do przemocy. Psycholodzy też mają obiekcje. - Treści przekazywane w tego typu komiksach młodzież bardzo chłonie. Czytając takie zwroty przejmuje je do swojego słownika - ostrzega Elżbieta Bujak, psychoterapeutka. - W ten sposób rośnie społeczeństwo, które ma coraz mniejszy zasób słów.
O wątpliwościach rodziców i pedagogów poinformowaliśmy producenta soczków. Firma Tymbark przyznała, że w swojej kampanii reklamowej przesadziła, chociaż intencje miała dobre. Do stworzenia serii historyjek zaproszono polskich twórców komiksów. Adresatem produktu miały być maluchy w wieku szkolnym i to one oceniały rysunki. - Jak widać, poszliśmy o krok za daleko - wyjaśnia Dorota Liszka, manager ds. komunikacji korporacyjnej, rzecznik Tymbark. - Mogę zapewnić, że te z komiksów, które budzą kontrowersje, znikną z etykiet. Bardzo przepraszamy, nie chcieliśmy nikogo urazić. Dołożymy starań, aby taka sytuacja już się nie powtórzyła.
Ten przypadek powinien uczulać rodziców na podobne sytuacje. - Dobrze, że rodzice protestują przeciw takim praktykom. Trzeba sprawdzać, co dzieci czytają i co oglądają - podsumowuje Elżbieta Bujak.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
