Piłkarze Motoru Lublin w meczu z Concordią w Elblągu chcieli przerwać kiepską passę, trzech porażek z rzędu. Miał im w tym pomóc nowy trener, ale trzeba było pamiętać, że Robert Kasperczyk nie jest cudotwórcą i w ciągu kilku dni nie jest w stanie przekazać drużynie swojego pomysłu na jej funkcjonowanie. Jedyną rzeczą, jaką mógł uczynić były szkoleniowiec m.in. występującego w T-Mobile Ekstraklasie Podbeskidzia Bielsko-Biała, to zmienić mentalność piłkarzy. Concordia po słabym początku sezonu spisywała się ostatnio coraz lepiej. Ba, w czterech ostatnich meczach nie straciła bramki, a przecież w Motorze wciąż leczą kontuzje napastnicy Igor Migalewski i Mateusz Broź. Na domiar złego za żółte kartki musiał pauzować podstawowy środkowy obrońca Piotr Karwan.
Kasperczyk w porównaniu do poprzednich spotkań nie przeprowadził rewolucji kadrowej. Miejsce Karwana zajął Kacper Wróblewski, a do podstawowego składu powrócił znany kibicom w Elblągu, wcześni ej występujący w Olimpii Tomasz Sedlewski. Motor, co jest istotne, mógł też liczyć na doping swoich fanów, którzy udali się w daleką podróż na kolejne wyjazdowe spotkanie.
Pierwsze minuty sobotniej konfrontacji były wyrównane. Pierwsi strzał oddali goście, ale uderzenie Rafała Króla zza pola karnego zostało zablokowane. Niestety w 5 minucie lublinianie przegrywali 0:1. Po prostopadłym podaniu w sytuacji sam na sam z Pawłem Lipcem znalazł się Marcin Martynowicz i skierował piłkę do siatki. Za chwilę wynik mógł podwyższyć Jakub Zejglic.
Lublinianie uparcie dążyli do wyrównania. W 12 min tuż obok słupka strzelał Sedlewski, a za chwilę Damian Kądzior. Te ataki przyniosły powodzenie w 27 min, kiedy to po rzucie rożnym piłkę odbitą przez bramkarza Concordii, skierował do siatki Maciej Tataj. To jego drugie trafienie w tym sezonie dla Motoru.
Za chwilę żółto-biało-niebiescy objęli prowadzenie. Hieronina Zocha strzałem z rzutu wolnego pokonał Kądzior.
Goście wciąż atakowali, ale tym razem w 30 min niecelnie z rzutu wolnego uderzał Grzegorz Bronowicki. Motor dopiął swego w 35 min, a ponownie gola strzelił Tataj. Ale to nie koniec popisów gości. W 37 min było już 4:1 dla podopiecznych Roberta Kasperczyka. Tym razem na listę strzelców wpisał się. Z lewej strony boiska piłkę dośrodkował Bronowicki, a Sedlewski wślizgiem pokonał bramkarza gospodarzy. To był prawdziwy nokaut.
Ale kto myślał, że to koniec fajerwerków w wykonaniu Motoru był w błędzie. W 45 min w polu karnym faulowany był Tataj, ale jedenastki nie wykorzystał Damian Falisiewicz. Zoch obronił strzał obrońcy klubu z Al. Zygmuntowskich.
Zaraz po zmianie stron miejscowi zmniejszyli straty. Paweł Galeniewski w sytuacji sam na sam minął bramkarza Motoru i posłał piłkę do pustej bramki. Ale Motor nadal miał dwa gole przewagi i kontrolował przebieg spotkania. Na kwadrans przed końcem meczu nieznacznie pomylił się Tataj. Wynik nie uległ już zmianie, a Motor zasłużenie zainkasował trzy punkty.
Concordia Elbląg – Motor Lublin 2:4 (1:4)
Bramki: Martynowicz 5, Galeniewski 50 – Tataj 27, 35, Kądzior 30, Sedlewski 37
Żółte kartki: Szuprytowski, Lepczak – Koziara, Gamla
Sędziował: Artur Ciecierski z Warszawy
Widzów: 200
Concordia: Zoch – Szuprytowski, Galeniewski (82 Nowotka), Stępień, Lepczak, Uszalewski, Korzeniewski, Broniarek, Zejglic (70 Nadolny), Martynowicz (79 Szmyd), Kiełtyka
Motor: Lipiec – Falisiewicz, Udarević, Wróblewski, Bronowicki, Sedlewski, Król, Ptaszyński (84 Gamla), Kądzior (70 Koziara), Jaroń, Tataj
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?